Menu Zamknij

„Auta” Disney/Pixar. Dlaczego twoje dzieci kochają samochody z oczkami

Dlaczego dzieci uwielbiają autaJeżeli macie dzieci młodsze niż 15-16 lat, to pewnie doskonale wiecie, kim są Zygzak McQueen i Złomek (choć niesławny gender może tu też wchodzić w grę…). Animacja „Auta” (Cars, 2006) spod szyldu Disney/Pixar okazała się komercyjnym strzałem w dziesiątkę, a urocze zantropomorfizowane autka podbiły serca dzieci i portfele rodziców (no dobra, serca rodziców trochę też…).

Jak zarobić 10 miliardów dolarów

„Auta” to przede wszystkim doskonale opowiedziana historia, która (w przeciwieństwie do niektórych innych filmów wspominanych na tym blogu) obudowana jest światem przemyślanym w najdrobniejszych szczegółach. Każda nawet drugo- i trzecioplanowa postać opowiada tu jakąś historię, gra ze stereotypem, ożywia nostalgiczne mity…

Młodsi (i starsi) widzowie naprawdę chcą mieć je wszystkie na półce. Nic dziwnego, że wpływy z merchandisingu aut przekroczyły dziesięć miliardów dolarów (dane do 2014 r.), bijąc na głowę „Żółwie ninja”, „Avengersów” i nawet „Frozen” (5,3 miliarda) a ustępując tylko „Gwiezdnym wojnom” (12 miliardów)1.

Ale poza fabułą i wykonaniem za sukcesem „Aut” kryje się sekretny składnik, nad którym pewnie nie zastanawialiście się nigdy kibicując Zygzakowi w walce o Złoty Tłok. (Choć pewnie coś przeczuwaliście, kiedy wasze pociechy po raz kolejny z sukcesem namówiły was do zakupu koszulki z Zygzakiem / figurki Złomka / skarpetek z Wójtem Hudsonem…)

„Auta” tak świetnie działają na dzieci i dorosłych, bo doskonale wpisują się w ewoluujące od stulecia samochodowe mitologie.

Bajki o maszynach, czyli świat bez kierowców

Przede wszystkim „Auta” zręcznie opisują świat, w którym samochód staje się awatarem kierowcy, jego publiczną personą, jedyną twarzą, jaką pokazuje zewnętrznemu obserwatorowi. Ten świat to oczywiście Stany Zjednoczone, gdzie można żyć nie wysiadając z samochodu: jeść w restauracjach drive-thru, pobierać pieniądze z samochodowych bankomatów, oglądać filmy w kinie drive-in, spać w trailer parkach i camperach… O „Autach” często mówi się jako o hołdzie oddanym samochodowej kulturze Ameryki2.

Tu wprawdzie nie Ameryka, ale i polski widz bez trudu tę wizję rozumie.

I dostrzega, że ta logika, wyolbrzymiona w zwierciadle bajkowej wyobraźni, prowadzi do świata, w którym kierowcy w ogóle nie istnieją, w którym samochody na swej drodze spotykają tylko inne samochody. „Auta” działają więc na podobnej zasadzie jak klasyczne bajki, z tym, że słynne „maski zwierzęce” zastąpione zostają maskami(!) samochodowymi. Zamiast pracowitego woła, upartego osła i dzielnego lwa dostajemy buńczuczną wyścigówkę albo zalotne porsche.

W takim opowiadaniu bajek o maszynach jest mnóstwo sensu! Po pierwsze, przeważająca większość młodych widzów widuje samochody częściej niż woły, osły i lwy – a przecież bajka, jak mit, miała wyjaśniać świat za pomocą tego, co dobrze znane. Po drugie, nikt dziś raczej nie przybiera w interakcjach społecznych masek zwierzęcych; a samochodowe – owszem.

Być może jest więc tak, że w swoich zabawach dzieci bez trudu wchodzą w świat „Aut” nie tylko dlatego, że odgrywają całe sceny z filmu, które zapadają w pamięć, ale przede wszystkim dlatego, że trochę tak właśnie wygląda dzisiejszy świat postrzegany z perspektywy fotela kierowcy czy… dziecięcego fotelika. Pomyślmy tylko: czy nasze własne „jak jedziesz, baranie” albo „wariat!” nie jest czasem kierowane bardziej do samochodu niż do kierowcy…

Samochód jako kotwica wyobraźni

To jednak nie koniec mitologicznych sekretów „Aut”. Od Forda T przez Volkswagena „dla ludu” aż po najnowsze modele Ferrari czy elektryczne Priusy samochody są kotwicami wyobraźni. Funkcjonując na zasadzie metafory pozwalają w jednej prostej, rozpoznawalnej sylwetce zakodować niezwykle złożony wachlarz treści. Auta przenoszą złożone obrazy pokoleniowych i środowiskowych aspiracji i lęków.

Spójrzmy tylko na Ogórka – to nieco oderwany od rzeczywistości zielony Volkswagen Transporter Typ 1 (jego miniaturowa wersja spogląda na mnie dziwnie szklistym wzrokiem, kiedy piszę te słowa…). Tego rodzaju wehikuły zwane „hippie wagon” lub „Hendrix-mobile” były kluczowym atrybutem ruchu hipisowskiego. Pomalowany w psychodeliczne wzory Ogórek jest więc zarazem błyskawicznie rozpoznawalną postacią wyciętą z amerykańskiej popkultury i nostalgicznym znakiem pewnego pokolenia.

W podobny sposób skonstruowani są w zasadzie wszyscy bohaterowie filmu. W normalnej sytuacji wprowadzenie tylu wielowymiarowych postaci wymagałoby 5 sezonów serialu. Czarodzieje z Disney/Pixar zmieścili się w niecałe dwie godziny, bo korzystali z gotowego repertuaru. W bajce nie trzeba było przedstawiać lwa, lisa i wilka, a ileż więcej znaczeń niosą ze sobą wyścigówka, porsche z Kalifornii czy wojskowy dżip z demobilu!

Opowieść o przemijaniu

„Auta” to także opowieść o tym, jak cuda techniki stają się symbolami przemijania. Im bardziej nowoczesne i pionierskie były w dniu zjazdu z taśmy produkcyjnej, tym szybciej tracą swój blask. Cała historia Chłodnicy Górskiej jest trochę opowieścią o świecie, którego już nie ma (co w dołączonym do DVD materiale pięknie wyjaśniają sami twórcy).

Ale jest w tej historii miejsce i na happy end. Mityczna wyobraźnia chadza dziwnymi ścieżkami, a współczesne kulturowe biografie rzeczy to długie historie! To, co zaczynało jako ikona stylu czy nowoczesności starzeje się, zmienia w „złom”, „grata”, symbol obciachu, ale jeżeli przetrwa okres zapomnienia, może powrócić jako przedmiot nostalgii, gratka dla kolekcjonerów czy eksponat muzealny. Trzeba tylko przeczekać swego rodzaju „dryfującą lukę”, która oddziela to, co niemodne, przestarzałe i obciachowe od tego, co kultowe, pokoleniowe, ikoniczne…

Popatrzcie tylko na kształty karoserii, rozwiązania techniczne, ale też nawiązywanie do motoryzacyjnych legend. Nowy garbus, nowy fiat 500, nowe mini coopery, marzenia o nowej warszawie czy syrenie… Czyż dzisiejsi luminarze samochodowej mody nie uczą się od jak Zygzak od starego mistrza Hudsona Horneta?

A my wszyscy – zawodowi twórcy i wyjaśniacze mitów możemy się uczyć od ludzi, którzy stoją za „Autami”.

 


 

1http://www.therichest.com/rich-list/most-popular/10-movies-that-sold-the-most-merchandise/

2Zob. M. Keith Brooker, Disney, Pixar, and the Hidden Messages of Children’s Films, 2010, s. 94-97.

 

Czytaj dalej