Menu Zamknij

W BBC nie usłyszycie już „ekspertów” kwestionujących wpływ człowieka na zmianę klimatu

Dziś porozmawiamy o grawitacji. Moim gościem w studio będzie astrofizyk prof. Kip Thorne (laureat Nagrody Nobla za udział w obserwacji fal grawitacyjnych) oraz pan Kazimierz z Poznania, który wierzy, że grawitacja nie istnieje, a puszczone przedmioty w cudowny sposób unoszą się w powietrzu.

Durne, prawda? Ale tak właśnie od lat lat wyglądają programy telewizyjne poświęcone zmianom klimatu (a także szczepieniom, historii i wielu innym zagadnieniom, o których często wspominam na tych łamach). W imię fałszywie pojętej rzetelności dziennikarze pragną przedstawić „głosy obydwu stron”. Dziś BBC mówi takim praktykom dość i przyjmuje nowe zasady informowania widzów, słuchaczy i czytelników o globalnym ociepleniu.

 

Kwestia równowagi

Obiektywne relacjonowanie rzeczywistości społecznej to trudna sprawa. Jeżeli 1000 świadków mówi, że świeci słońce, a jeden – że mamy środek nocy, to czy chcąc przedstawić obiektywny obraz powinniśmy zaprosić do studia zwolennika jednej i drugiej „opinii”?

A co jeżeli 1000 naukowców zajmujących się danym specjalistycznym zagadnieniem mówi, że wszystko jest w porządku, a 1000 przypadkowo zagadniętych na ulicy przechodniów ma wątpliwości? Czy powinniśmy do debaty zaprosić badaczkę i amatorkę, żeby „starły się na równych prawach”? Czy może raczej dwoje badaczy, których rozmowa pozwoliłaby widzom wyrobić sobie zdanie w oparciu o rzetelne materiały?

Społeczne lęki i nadzieje są niezwykle ważne. Jestem ostatnią osobą, która by ignorowała ich znaczenie. Ale budowanie fałszywej symetrii między wiedzą i wątpliwościami to poważny błąd w sztuce. Naszym obowiązkiem jako naukowców, popularyzatorów i dziennikarzy jest upowszechnianie wiedzy i rozwiewanie wątpliwości, a nie eksploatowanie wątpliwości i kwestionowanie wiedzy, do którego prowadzi zasada „prawdy leżącej pośrodku”.

Żeby zachować równowagę, musimy najpierw ustalić, gdzie faktycznie leży środek ciężkości debaty. Wymaga to zważenia poszczególnych głosów i wzięcia pod uwagę merytorycznej jakości argumentów. Ważny krok na tej drodze zrobiło ostatnio BBC.

 

Chcieliśmy dobrze, wyszło jak zwykle…

BBC miało w ostatnich latach swoje wzloty i upadki, ale wciąż (szczególnie w Polsce) przywołuje się je często jako wzór dziennikarskiej rzetelności. Jedną z głównych zasad, którymi kieruje się stacja, jest bezstronność (impartiality). Zasady BBC są powszechnie znane i publicznie dostępne (co samo w sobie stanowi ważną cnotę z punktu widzenia komunikacyjnej rzetelności! #transparntność). O regule bezstronności możemy przeczytać w Zaleceniach wydawniczych stacji:

Bezstronność leży w samym sercu służby publicznej i stanowi esencję zobowiązania, jakie BBC podejmuje wobec swojej publiczności. […] Musimy być inkluzywni – brać pod uwagę szeroką perspektywę i dbać o odzwierciedlenie pełnego spektrum poglądów.

Nie będę ukrywał, że są to słowa mi bliskie. W naukach społecznych obowiązek starannej reprezentacji pełnego spektrum poglądów jest imperatywem jeszcze ważniejszym niż w telewizji. A jednak.

Życie to nie bajka. Każdy, kto ma dobre serduszko, zna to paskudne uczucie, kiedy nasze własne szczytne ideały obracają się przeciw nam lub – co gorsze – przeciw Sprawie, której zobowiązaliśmy się służyć. Chcieliśmy dobrze, a wyszło źle. Dokładnie tak było z regułą bezstronności w przypadku debat o zmianie klimatu.

 

BBC zmienia kurs

Jules Boykoff i Maxwell Boykoff, którzy zajmowali się dokładniej problemem „fałszywej symetrii”, stwierdzają że dziennikarze często „przedstawiają konkurujące punkty widzenia na zagadnienia naukowe jak gdyby miały one jednakową wagę naukową, podczas gdy tak nie jest”2.

Takie praktyki – piszą inni badacze zagadnienia – „podtrzymują mit braku konsensusu co do spowodowanej przez człowieka zmiany klimatu, a ich skutkiem jest podtrzymanie w opinii publicznej poczucia zagubienia”1 

Dziś BBC bije się w piersi i zapowiada zmianę polityki. Dość wprowadzania widzów w błąd i podtrzymywania złudzenia fałszywej symetrii!

Kilka dni temu do dziennikarzy stacji rozesłana została wewnętrzna instrukcja dotycząca reguł informowania o zmianach klimatu. Dokument ujawnił branżowy portal carbonbrief.org, z jego treścią można się zapoznać tutaj.

Czytamy tam, między innymi:

Bądźmy świadomi „fałszywej równowagi”. Ponieważ wiadomo, że zmiana klimatu ma miejsce, nie potrzeba „zaprzeczającego” [ang. denier] aby zrównoważyć dyskusję. […] Aby zapewnić bezstronność nie musimy włączać w materiały BBC otwartych sceptyków klimatycznych dokładnie tak samo, jak nie trzeba zapraszać kogoś, kto zaprzecza, że Manchester United wygrał zeszłej soboty 2:0. Sędzia przemówił.

Dlaczego BBC zdecydowało się na taki krok? Otóż zasada bezstronności może być mylnie interpretowana w sytuacjach szerokiego naukowego konsensusu, któremu towarzyszą silne lęki społeczne i niezrozumienie poza światem akademickim. Z niezłym przybliżeniem wszyscy naukowcy zajmujący się zawodowo tym zagadnieniem zgadzają się i co do faktu globalnego ocieplenia, i co do jego związku z działalnością człowieka. Oznacza to, że żeby przedstawić rzetelnie „drugi punkt widzenia” musimy zaprosić do studia kogoś, kto… nie jest naukowcem i nie zna się na temacie. Jednocześnie ramy debaty („w lewym narożniku zwolennik tezy o globalnym ociepleniu, w prawym – jej przeciwnik”) tworzą złudzenie równości obydwu głosów i obydwu stanowisk.

Na szczęście, jak pokazują przeprowadzone niedawno porównawcze badania nad mediami w Niemczech, Indiach, Szwajcarii, Niemczech, Wielkiej Brytanii i USA3, w tunelu widać światełko i można mieć nadzieję, że nie jest to nadjeżdżający pociąg. W miarę rezygnowania z zasady „fałszywej równowagi” coraz więcej miejsca w mediach przeznacza się się na „dziennikarstwo interpretacyjne”, w ramach którego zamiast jałowych dyskusji o czymś, co do czego nie ma już wątpliwości, uwagę poświęca szczegółowym analizom konkretnych mechanizmów. Jak szybko postępuje globalne ocieplenie? Jakie są najskuteczniejsze sposoby walki z nim? Jakie czynniki mają największy wpływ na zmianę klimatu?

Wracając do otwierającego ten tekst przykładu: podejrzewam, że zaproszony do studia wybitny fizyk nie miałby zbyt wiele ciekawego do powiedzenia w kwestii „czy istnieje grawitacja”. W sprawach zupełnie elementarnych nauka przegrywa komunikacyjnie z sensacją. Znacznie ciekawsza byłaby wypowiedź astrofizyka na temat ostatnich odkryć i tajników pracy LIGO.

Można mieć nadzieję, że takie przedstawienie sprawy dokonuje także przesunięcia poczucia sprawczości widzów, którzy czują się zobowiązani nie do „wyrobienia sobie zdania” a do podjęcia rzeczywistych działań przeciwdziałających negatywnym skutkom.

Zmiana przekazu medialnego może wpłynąć także na zaangażowanie w internecie, ruchy społeczne, a w dłuższej perspektywie również na działania legislacyjne. Publiczność, której opinie kształtuje dogłębne dziennikarstwo interpretacyjne, będzie zapewne bardziej wymagająca wobec legislatorów, oczekując konkretnych rozwiązań.

 

Nie tylko zmiana klimatu

Zmiana klimatu jest bardzo ważna. Przychylam się wręcz do głosu tych, którzy twierdzą, że najważniejsza. Ale waga rozesłanej przez BBC noty wykracza poza ten obszar. Analogicznie przedstawia się wszak sytuacja z dobroczynnym wpływem powszechnego programu szczepień, historią Słowian przed rokiem 966, kształtem ziemi, bezpieczeństwem GMO albo sprawstwem Holokaustu.

Po kolejnym zwycięstwie Kamila Stocha nikomu nie przychodzi do głowy zaprosić do studia faceta, który twierdzi, że skoki narciarskie nie istnieją4. Negacjoniści holokaustowi i zwolennicy Płaskiej Ziemi szczęśliwie też (jeszcze) w telewizji głównego nurtu nie goszczą. Ale już sposób przedstawiania „sporu o szczepienia” pozostawia wiele do życzenia.

Nie jest tak, że jedni naukowcy uważają, że szczepionki powodują autyzm, inni – że nie. Mądrze stosowana reguła bezstronności nakazywałaby zaproszenie do studia nie zwolenników STOP NOP, ale dwojga profesorów specjalizujących się w wakcynologii, którzy spokojnie i merytorycznie rozmawialiby o optymalnym kalendarzu szczepień albo o najskuteczniejszych sposobach raportowania niepożądanych odczynów poszczepiennych.

Bo kiedy środek ciężkości debaty umieści się we właściwym miejscu, to opinie spoza naukowego konsensusu zostają nagle zdemaskowane jako to, czym są w rzeczywistości – nieprofesjonalne ekstremum. W telewizji powinno być miejsce na ruchy antyszczepionkowe, denialistów klimatycznych, a nawet ludzi, którzy kwestionują Holokaust. Bo o trawiących społeczeństwo lękach, błędach i obsesjach trzeba opowiadać. Tak, jak opowiada się o pożarach, epidemiach, nowych modach i dwugłowych cielętach.

Ale powinni to robić dziennikarze i eksperci, a nie sami zainteresowani. Nie oddawajmy głosu dwugłowemu cielęciu. Nie podsuwajmy mikrofonu ludziom, którzy naczytali się internetu (choćby i w dobrej wierze), udając, że to głos równoważny z wypowiedziami naukowców.

Dobra robota, BBC! Kto następny?

 


1Antilla, L., 2005. Climate of scepticism: US newspaper coverage of the science of climate change. Global Environ. Change 15 (4), 338–352

2Boykoff, M., Boykoff, J., 2004. Balance as bias: global warming and the US prestige press. Global Environ. Change 14 (2), 125–136.

3Brüggemann, M., and Engesser S. 2017. Beyond false balance: How interpretive journalism shapes media coverage of climate change. Global Environ. Change 14, 42, 58-67.

4Chociaż chętnie usłyszałbym, jak w paśmie sportowym o swojej książce opowiadają Jan Sowa i Krzysztof Wolański, autorzy „Sport nie istnieje”.

Czytaj dalej