Menu Zamknij

Labrador Patryka Jakiego. Jak się manipuluje za pomocą fake newsów

Od kilku godzin na profilach moich znajomych pojawia się post z fanpejdża Jaki naprawdę jest #Jaki2018. (Nie linkuję i nie polecam tego profilu jeszcze bardziej niż Patryka Jakiego na prezydenta Warszawy.) EDIT: Najstarsza znaleziona przeze mnie wersja fejkowego posta pochodzi z profilu Racjonalna Polska (10:34, również serdecznie nie polecam).

Post w duchu amatorskiego dziennikarstwa śledczego opisuje rzekomą skandaliczną manipulację wizerunkiem, jakiej miał się dopuścić kandydat na prezydenta Warszawy.

Pozwoliłem sobie przeszukać profil tego gościa i znalazłem oryginał zdjęcia z maja 2017, BEZ rabladora (wątpiący niech porównają postacie z tyłu, to jest to samo zdjęcie). Czyli nawet rablador u (ni-)Jakiego jest fałszywy! Czy nadal 1/3 Warszawiaków chce zagłosować na oszusta?

Problem polega na tym, ze w tym fejku jest fejk. Wklejony labrador (podpisany rablador) to dowcip niezastąpionego AszDziennika (dla odmiany polecam) sprzed roku, w satyryczny sposób komentujący wpis Patryka Jakiego o „niemieckiej hatakumbie” (autentyczny).

Narysujmy to kredkami: Patryk Jaki wrzucił na swój profil zdjęcie BEZ labradora. Psa dorysował mu (celowo nieudolnie) AszDziennik po to, by zrobić żart na temat przekręconej nazwy rasy. Rok później polityczni manipulatorzy (wciąż mam nadzieję, że ten profil to jednak jakaś prywatna troll-inicjatywa) biorą satyryczną fałszywkę i przedstawiają jako podstępną manipulację kandydata. Oszust krzyczy: „łap oszusta!”, fejk ostrzega przed fejkami!

 

Podaj dalej!

Najgorsze jest to, że w całą sprawę błyskawicznie włączają się internauci oburzeni rzekomym cynizmem Jakiego i w dobrej wierze rozpowszechniają ordynarną manipulację.

Przez 20 godzin (w tym noc!) która upłynęła od publikacji tej smętnej fałszywki podało ją dalej już ponad 130 osób. W komentarzach pod postem oskarża się Jakiego o manipulację, wyzywa od oszustów, a także wyszydza jego ortografię.

Labrador a nie rablador – gdy pisze się publicznie trzeba pilnować ortografii, gramatyki itd…bo inaczej jest się mimo wszystko mało wiarygodnym lub nawet śmiesznym, co psuje efekt …

Wkrótce ten sam fejk pojawia się na innych podobnych profilach. Nie mam zresztą 100% pewności, że „Racjonalna Polska” to oryginalne źródło manipulacji, choć wskazują na to godziny i nie udało mi się znaleźć wcześniejszego udostępnienia treści w tej wersji.

Wśród dzielących się sensacyjną informacją nie mogło oczywiście zabraknąć mojego ulubionego „Soku z Buraka”:

Pies Jakiego cieszy się także znaczną popularnością na anty-PiSowych grupach facebookowych w rodzaju „Jestem gorszego sortu”:

 

 

Nadchodzą zapasy w błocie

Warto przy okazji zwrócić uwagę, na manipulacyjny język, którym napisany jest sam post. Przekręcanie nazwiska kandydata („ni-Jaki”) oraz doczepianie do niego stałej, powtarzalnej etykiety („oszust jaki”) to elementarz taniej politycznej manipulacji. Mistrzem tego rodzaju chwytów jest, warto przypomnieć, Donald Trump, którego kampania konsekwentnie opierała się na tego rodzaju przekazie.

Czy politykę będziemy teraz uprawiać w ten sposób? Czy nieuchronnie zmieni się w zapasy w błocie, w których zwycięża ten, kto sprowadzi przeciwnika do najniższego poziomu i pokona doświadczeniem?

 

Fejki jak wirusy

Uważam, że tworzenie tego rodzaju kolaży, ironicznych pasków z TVP i parodii wypowiedzi sławnych ludzi jest dozwolone, a czasem nawet zabawne. Ale co zrobić, żeby klejone dla śmiechu fałszywki nie zaczynały żyć własnym życiem? Może odpowiedzialnie byłoby je oznaczać znakiem wodnym „satyra”? Jak fałszywe pieniądze z gry planszowej albo dokumenty-wzory, żeby nie weszły do obiegu, przejęte z rąk dowcipnisiów przez politycznych manipulatorów?

Fake newsy powstają i rozprzestrzeniają się dzięki skomplikowanej symbiozie z naszymi internetowymi nawykami oraz z algorytmami, które dostarczają nam codziennej porcji treści. Przypominają w tym wirusy – informacyjne supermutanty doskonale przystosowane do nowego środowiska i skutecznie konkurujące o naszą uwagę, zapewniającą im możliwość replikacji. Zamknięcie w bańkach informacyjnych i rozbudowana sieć internetowych relacji sprawia, że nieprawdziwe informacje często docierają do nas od osób czy instytucji, którym ufamy. A potem bez większego zastanowienia klikamy „udostępnij”, infekując fałszywą informacją cały krąg znajomych, którzy z kolei biorą nas za gwaranta podanej dalej informacji.

Nadchodzą głębokie fejki

A sprawa staje się tym bardziej paląca, że na horyzoncie mamy już deep fakes – fałszywki tworzone pół-automatycznie, z wykorzystaniem uczenia maszynowego. Dziś nawet manipulacja w Photoshopie – wyszczuplanie, zmienianie tła, doklejanie labradorów – zdaje się już techniką archaiczną.

Wykorzystując sztuczną inteligencję i mechanizmy uczenia maszynowego twórcy fake newsów są w stanie z łatwością przygotować film, na którym Barack Obama wychwala zalety Donalda Trumpa, a Jarosław Kaczyński opowiada o planach polskiej wyprawy na Księżyc.

Najbardziej niepokojące jest to, że już na obecnym etapie rozwoju technologii takie fałszywki mogłyby w zasadzie powstawać zupełnie same, na masową skalę, dostosowując się błyskawicznie do tego, co użytkownicy klikają najczęściej. Bo najważniejszym, a często pomijanym, mechanizmem fake newsów i tym, co odróżnia je od dawniejszych form komunikacyjnej blagi (legend, propagandy, pseudonauki) jest ścisłe powiązanie z mechanizmami zarządzania uwagą charakterystycznymi dla nowych mediów.

Nadchodzą ciężkie czasy.

Czytaj dalej