Wczoraj, na fali goryczy po antyszczepionkowych wątkach w debacie prezydenckiej, wrzuciłem na FB zdjęcie skóry osoby cierpiącej na ospę prawdziwą.
Nie jest to miły widok. Ale tak właśnie wyglądał świat z epoki przed szczepieniami. Zbyt łatwo o tym zapominamy.
Dobre hasło nie jest złe
Mój post najwyraźniej dotarł do zainteresowanych, bo komentarzem zaszczyciła mnie sama Justyna Socha oraz wiele innych zwolenniczek i zwolenników STOP NOP. Znaczna część z nich w ramach wyjaśniania swoich racji przywoływała hasło „jest ryzyko, musi być wybór”.
I dzisiaj chciałbym kilka zdań o tym haśle napisać.
Zajmuję się czasami analizą marek i produktów i potrafię uczciwie przyznać, że z punktu widzenia semiotyki komercyjnej to jest naprawdę świetny slogan. Krótki, sugestywny, zapadający w pamięć i dający do myślenia. Mogę się nie zgadzać, ale muszę docenić.
To hasło jest jak opery Wagnera. Brzmi potężnie, ale gdy przyjrzeć się uważnie, okazuje się, że to seria tanich sztuczek opartych na bardzo niepokojących przesłankach.
Sekrety implikacji
Hasło widniejące dziś na sztandarach STOP NOP zbudowane jest w postaci implikacji (jeżeli X, to Y), z usunięciem wszystkich niepotrzebnych elementów.
To kolejny przykład retoryki, która podszywa się pod logikę. Cały problem z hasłami opartymi na implikacji polega na łatwości, z jaką przyjmujemy, że implikacja sugeruje logiczne wynikanie. Wcale tak być nie musi:
„Jeżeli dziś piątek, to osoba czytająca te słowa jest kawałkiem sera.”
„Jeżeli lubisz truskawki, polubisz także książki Janusza Bieszka.”
To schemat, dzięki któremu łatwo wciągnąć odbiorcę w uznanie za prawdziwy następnika tylko dlatego, że prawdziwy jest poprzednik:
„Jeżeli zależy ci na Polsce, to musisz głosować na Iksińskiego.”
„Jeżeli zdrowie jest dla ciebie ważne, przeczytaj Ukryte terapie.”
Najciekawsze przypadki takiej manipulacji to te hasła, w których pierwszy człon implikacji jest zawsze prawdziwy lub zawsze fałszywy:
„Jeżeli suma kątów trójkąta wynosi 180 stopni, to korzystanie z Facebooka powoduje łysienie.”
„Jeżeli reptilianie przejęli władzę nad rządem, to powinniśmy dokładnie myć ręce.”
Hasło STOP NOP należy do właśnie do tej kategorii. Otóż pierwsza część implikacji jest zawsze prawdziwa. (A przy tym mylnie sugeruje, że szczepienia wiążą się z jakimś szczególnie wysokim, lecz nieokreślonym ryzykiem.)
Absolutnie każda czynność związana jest z jakimś ryzykiem. Można odwalić kitę oglądając Netflixa na kanapie, biorąc kąpiel albo idąc ulicą. W każdej chwili cegła może spaść nam na głowę z drewnianego kościoła. Dlatego absurdalne jest żądanie całkowitego bezpieczeństwa (albo obiecywanie tegoż). Sensowne jest natomiast obliczanie i porównywanie ryzyka, by wybrać te rozwiązania, które łączą się z mniejszym niebezpieczeństwem.
Jednemu wola, stu niedola
Skoro ryzyko jest zawsze, hasło STOP NOP można zredukować po prostu do „Musi być wybór”. Poprzednik („Jeżeli jest ryzyko”) jest zawsze prawdziwy i został dodany tylko dla retorycznego efektu.
Ale to wciąż jest naprawdę dobre pytanie. Czy zawsze musi być wybór?
To pytanie o sytuacje, w których wolność jednostki może albo powinna zostać ograniczona. „Ile wolności, a ile bezpieczeństwa?” „Jakim prawem mówicie mi, co mam robić ze swoim życiem?” Słyszeliście to pewnie tysiąc razy.
Dziś proponuję spojrzeć na to inaczej niż zwykle. W pytaniu o wolność nigdy nie chodzi o jednostkę. Bo żadna jednostka nie jest samotną wyspą. Jeżeli chcemy być uczciwi, musimy zawsze patrzeć na sumę wielu jednostkowych wolności. Rozszerzenie czyjegoś pola wyboru zazwyczaj wiąże się bowiem z ograniczeniem możliwości kogoś innego.
Zakaz wywalania toksycznych odpadów gdzie popadnie oraz spuszczania ścieków do rzek jest bez wątpienia ograniczeniem wolności przedsiębiorców z branży chemicznej. I przez lata tak właśnie argumentowali oni swój opór przeciw jakimkolwiek regulacjom środowiskowym.
Z punktu widzenia białych plantatorów ograniczeniem wolności było niewątpliwie zniesienie niewolnictwa. Złota szlachecka wolność ucierpiała na zniesieniu pańszczyzny. Emancypacja kobiet odbyła się kosztem pewnego ograniczenia wolności mężczyzn (wynikającego choćby z bardziej partnerskiego podziału obowiązków domowych).
To, co wydawało się po prostu wolnością jednostki, przy bliższym spojrzeniu okazuje się ufundowane na niewoli, niedoli lub poświęceniu kogoś innego. W dodatku często jest to gra o sumie niezerowej. Niewielka swoboda jednego realizuje się kosztem poważnego ograniczenia wolności wielu.
Spróbujmy w ten sam sposób spojrzeć na kwestię szczepień.
Czy na pewno chcemy takiej wolności?
STOP NOP chce się cieszyć wolnością, ale na cudzy koszt. To nie jest logika demokracji i wolności. To logika budowniczych piramid.
Żyjąc w zamożnym kraju, z dobrym dostępem do ochrony zdrowia i zaszczepioną w znacznej większości populacją, mogą pozwolić sobie na luksus ucieczki przed niepożądanymi odczynami poszczepiennymi za wszelką cenę. Z ich perspektywy to całkiem logiczne. Dla nich radykalne ograniczenie, czy nawet eradykacja pewnych chorób nie musi być priorytetem.
Ale powiedzmy to wprost: wolność nieszczepienia jest przywilejem, którym wybrani spryciarze chcą cieszyć się kosztem poświęcenia innych. „Wy weźcie na siebie ryzyko (szczepień), a my za darmo będziemy się cieszyć światem bez chorób.” Tak powinno brzmieć prawdziwe hasło ruchów antyszczepionkowych (czy też „opowiadających się za wolnością wyboru”).
Czarna ospa już nie wróci. Dostatecznie długo męczyliśmy się z ograniczeniami, by teraz już zawsze cieszyć się wolnością od tej straszliwej choroby. Jednak przyszłość wcale nie musi być różowa.
Warto zatrzymać się i pomyśleć, jakie byłyby konsekwencje wprowadzenia w życie hasła „Jest ryzyko, musi być wybór”. Jeżeli nagle wszyscy w społeczeństwie postanowią „skorzystać ze swojej wolności”, dzieci naszych dzieci będą cieszyć się pełną swobodą, masowo chorując przy tym na odrę, polio czy krztusiec.
Cóż, przynajmniej umrą wolne.
P.S. Kochani „zwolennicy wyboru”! Możecie już przestać wysyłać mi opisy rzekomych i prawdziwych odczynów poszczepiennych. Każda choroba czy śmierć dziecka to tragedia. Naprawdę ciężko mi te rzeczy czytać. Ale jednocześnie wiem, że na szali przeciw nim trzeba położyć rzesze dzieci, które dzięki szczepieniom nie zachorowały i nie umarły. Ich tragedii nie widzicie, bo się nie wydarzyły.
Rozumiem wasz argument, że system zgłaszania NOP-ów kuleje. Ale chyba nie uważacie, że rząd ukrywa każdego roku dziesiątki tysięcy przypadków? Bo o takich liczbach mówilibyśmy, gdyby w Polsce wciąż, jak przed wprowadzeniem szczepień, szalały ospa, odra, polio, krztusiec, tężec i wiele innych chorób, których nazwy znacie dziś tylko ze znienawidzonego kalendarza szczepień.
Natomiast jeżeli wierzycie w taki wielki, światowy spisek, to nie mam więcej argumentów. Mogę tylko zachęcić do zajrzenia do tekstów poświęconych Wielkiej Lechii albo płaskiej Ziemi. Powinno wam się spodobać!