Menu Zamknij

„Płaczący chłopiec”. Przeklęte obrazy w dobie reprodukcji technicznej

Przeklęty obrazPrzeklęty obraz chłopca znają niemal wszyscy Anglicy. „Płaczący chłopiec” 30 lat temu wywołał falę paniki na Wyspach Brytyjskich. Jego reprodukcja, popularna wśród niezamożnych, sprowadzała na domy pożary. Skąd wzięła się ciążąca na obrazie klątwa? Co do powiedzenia o legendzie mają badacze kultury wizualnej? Jakie mroczne drugie dno kryje się za tą historią?

Przeklęty obraz chłopca i jego historia

Jest co świętować! Najsłynniejsza brytyjska legenda miejska znana jako Klątwa „Płaczącego chłopca” narodziła się dokładnie trzydzieści lat temu. Wszystko zaczęło się od zwyczajnego pożaru w niezamożnej dzielnicy. Tragedia, ale tragedia jakich wiele.

John Murphy, reporter lokalnej gazety „The Star” z Sheffield, przygotowywał standardową notkę o pożarze w ubogim górniczym osiedlu w South Yorkshire. Jego uwagę przykuł wiszący w zgliszczach obraz płaczącego chłopca. Tani oleodruk, jakich pełno można było wówczas znaleźć na pchlich targach, nie wyróżniał się niczym szczególnym, poza tym, że był niemal nietknięty, podczas gdy wszystko wokoło strawiły płomienie. Murphyego widok ten zafascynował. Nigdy nie widział czegoś podobnego1.

Tymczasem towarzyszący dziennikarzowi strażacy nie wyglądali na specjalnie zaskoczonych. Stwierdzili wręcz, że widzieli już kilka podobnych sytuacji. W kilku przypadkach z tym samym lub bardzo podobnym wizerunkiem. Tak w wyobraźni dziennikarza narodził się przeklęty obraz płaczącego chłopca, który na swoich właścicieli sprowadza tragedię płomieni.

Jak pokonać przeklęty obraz?

Przeklęty obraz szybko zelektryzował wyobraźnię Brytyjczyków. Opowieść została podchwycona przez „Sun” i podsycana przez tabloid przez cały październik 1985. Podsycana w sposób coraz bardziej dosłowny, bo dziennikarze najpierw rozpętali prawdziwą panikę, by na koniec zaprosić wszystkich posiadaczy przeklętego obrazu, by pozbyli się go, dorzucając diabelskie dzieło do… wielkiego halloweenowego ogniska organizowanego przez redakcję. W ten sposób miano położyć kres klątwie raz na zawsze.

Co ciekawe, niektóre powstałe później wersje legendy przewidują nie tylko kary, ale też nagrody dla tych, którzy dobrze obchodzą się z przeklętym obrazem. W jednej z wersji „Płaczący chłopiec” przynosi szczęście i dobrobyt tym, którzy powieszą obok niego „Płaczącą dziewczynkę”2.

Znaleźli się wreszcie także tropiciele zjawisk paranormalnych, którzy stwierdzili, że nie sposób na dobre zażegnać klątwy obciążającej przeklęty obraz, nie odnajdując jej przyczyny. Ten trop doprowadził do pewnego hiszpańskiego (lub włoskiego) malarza, rzekomo autora reprodukowanego potem oryginału. Artysta opowiedział badaczom historię o chłopcu-modelu, którego spotkał na ulicy. Okazało się, że była to sierota, której rodzice zginęli w płomieniach. Wzruszony malarz nie tylko sportretował chłopca, lecz także przygarnął go i dał mu schronienie. Niestety – wkrótce pracownia artysty spłonęła doszczętnie. Przerażony malarz wygnał dziecko, winiąc je za tragedię, i sprzedał jedyny obraz, który ocalał z pożogi…

Niezły materiał na film. (Może z Johnym Deppem?)

Obrazy, które czegoś chcą

Opowieści o złych i dobrych obrazach, wizerunkach, które spełniają życzenia, przynoszą nieszczęście, czegoś od nas żądają, zakazują czegoś, wymagają określonego traktowania itp. są zapewne równie stare jak sama sztuka przestawiania.

Wizerunkom bóstw należała się boska cześć; portretom władców – hołd i szacunek. Wizerunek zmarłego zastępował często ciało w uroczystościach pogrzebowych. Przedstawienia pokonanych wrogów (a czasem także ich przodków, herosów i bóstw) niszczono. Jedną ze znanych w kulturze kar było skazanie na zapomnienie (m.in. przez wymazanie wszelkich wizerunków). Zdarzały się także przypadki kar śmierci i tortur wymierzanych wizerunkom „w zastępstwie”, jeśli przedstawionego na nich zbrodniarza nie sposób było doprowadzić przed obliczę kata (kara in effigie, a więc „w wizerunku” czy „poprzez wizerunek”).

Przeklęte obrazy to nie tylko obraz płaczącego chłopca
Jan Piotr Norblin, Wieszanie zdrajców | Muzeum Narodowe w Warszawie, domena publiczna

Ale czy dziś wciąż nie żyjemy w świecie, w którym obrazy żądają od nas określonych działań? By odnaleźć magiczne praktyki związane z obrazami nie trzeba nawet zaglądać do świątyń czy pałaców. Czy jakimś dalekim echem tamtych wierzeń nie są plakaty idoli wiszące w pokoju nastolatka? Albo „rytualne” (często – trzeba przyznać – dowcipne) niszczenie plakatów wyborczych nielubianych kandydatów?

W nadchodzącym numerze „Kultury Współczesnej” poświęconym kulturze wernakularnej zaprezentowane zostaną wyniki badań Pawła Dobrosielskiego (Instytut Kultury Polskiej, UW) nad współczesnymi praktykami magicznymi związanymi z popularnym we współczesnej Polsce obrazem „Żyda z pieniążkiem”3. Wkładanie grosika za ramę, odwracanie obrazu do góry nogami, wieszanie go w określonym miejscu, a nawet rytualne niszczenie „złych” obrazów, które nie przyniosły oczekiwanych profitów. To wszystko dzieje się tu i teraz, odsłaniając fascynujące pokłady wiary w moc obrazów które wciąż drzemią w naszym społeczeństwie (a przy okazji różne inne rzeczy, o których także pisze Dobrosielski).

Przeklęte estetyki, czyli prawdziwe wyjaśnienie zagadki

Nasze postrzeganie obrazów zmienia się wraz z dostępnymi narzędziami ich tworzenia i reprodukcji. To prawda znana badaczom przynajmniej od czasów eseju Waltera Benjamina pt. Dzieło sztuki w dobie reprodukcji technicznej.

W rozmowie z Magdą Szcześniak i Łukaszem Zarębą W.J.T. Mitchell, jeden z najważniejszych współczesnych badaczy kultury wizualnej, podkreśla związek praktyk i wierzeń (a więc także legend i przesądów) z dostępnymi technikami reprodukowania i rozpowszechniania obrazów:

W zależności od medialnych podstaw produkcji, krążenia i konsumowania towarów, różnić się będą, i to znacznie, relacje pomiędzy ikonoklazmem a jego oczywistym zaprzeczeniem – kultem obrazów. […] Już wraz z początkami malarstwa olejnego obrazy stały się bardziej mobilne i mniej uchwytne niż kiedykolwiek wcześniej. Proces ten postępował wraz z pojawianiem się kolejnych technik reprodukcji – fotografii itd. Techniki te opisywano często w kategoriach wyzwalania się z ograniczeń fizyczności. Dawały nam poczucie, że nie jesteśmy już prymitywni. Było to złudzenie i jako historyczne złudzenie należy je analizować4.

Wydaje się, że legenda „Płaczącego chłopca” stanowi doskonały przykład splotu narzędzi reprodukcji technicznej oraz wierzeń i praktyk społecznych związanych z obrazami.

Po pierwsze, interesującym kulturowym działaniem jest samo wieszanie tego rodzaju tanich, masowo wykonywanych reprodukcji. Robią to ludzie z określonej grupy społecznej, o określonym guście. Tego rodzaju wizerunki, traktowane przez przedstawicieli klasy średniej i wyższej jako kicz, doczekały się uznania u masowego odbiorcy między innymi dlatego, że – po upadku spontanicznej sztuki ludowej – stały się jedyną dostępną dla wielu formą umieszczania sztuki w przestrzeni własnego domu. Stąd też praktyka tworzenia całych ściennych kompozycji z tego rodzaju tanich reprodukcji (dlatego istniało pendant w postaci „Płaczącej dziewczynki”!). W ten sposób wyjaśnić też można znaczną liczbę rozpowszechnionych kopii (produkcja w długiej serii jest tańsza), a także powtarzalność motywów (łatwiej zarobić na czymś, co już zdobyło uznanie).

Warto więc zauważyć, że w tym przypadku przeklęty jest nie konkretny przedmiot, ale – w zależności od wersji – cała seria reprodukcji, cały popularny motyw (istniało wiele wersji „Płaczącego chłopca”), a nawet cała… estetyka. Takie spojrzenie na legendę odsłania nam jej klasowy wymiar, ukazując wyjaśnienie całej sprawy pożarów znacznie bardziej przerażające, niż ciążąca nad obrazem klątwa. Pożary wybuchały w domach, w których wisiał „Płaczący chłopiec”, bo obraz wieszano właśnie w mieszkaniach najbiedniejszych, byle jak ogrzewanych, pełnych elektrycznych i gazowych samoróbek.

Tak się akurat składa, że często ci sami ludzie byli wiernymi czytelnikami tabloidów, które historię podchwyciły, co nadało jej dodatkowego przyspieszenia. Klasowa izolacja sprawiała, że niemal każdy czytelnik „The Sun” znał kogoś, w kogo domu wisi przeklęty obraz chłopca, a często – niestety – znał także kogoś, kogo dom właśnie spłonął…

I jeszcze na koniec taka niespodzianka. (Nie czytaj, jeśli wierzysz w legendy miejskie!)

Przeklęte obrazy - płaczący chłopiec, przeklęty obraz chłopca

Klątwa „Płaczącego chłopca” opisywana jest (śmiertelnie poważnie) na kilku polskich stronach poświęconych zjawiskom paranormalnym. Na jednej z takich stron przeczytamy np. „Od kiedy malowidło zostało ukończone w roku 1969, wszędzie tam, gdzie się znajdowało, dochodziło do anomalii, których nie sposób racjonalnie wyjaśnić.”5 Wszak każda legenda miejska zyskuje smaku, jeśli w jej opisie pojawią się hasła-klucze Z Archiwum X takie jak „anomalia” czy „racjonalnie wyjaśnić”!

Na wysokości zadania stają jednak także czytelnicy portali. Jedni podzielając przerażenie autorów, inni (dziesiątki komentarzy!) ogłaszając, że ktoś z ich znajomych ma taki przeklęty obraz i jeszcze mu się dom nie spalił, więc to pewnie jakaś bzdura… Są jednak i tacy, którzy naprawdę wiedzą, jak podkręcić atmosferę:

KAZDY KTO OTWORZYL TEN ARTYKUL NATYCHMIAST WSZEDL W POSIADANIE KOPII TEGO OBRAZU NA WLASNYM MONITORZE LUB TELEFONIE. JAK SIE TERAZ TEGO POZBEDZIECIE ? PORA SPALIC TELEFONY I MONITORY ALE ZAPEWNE SA TERAZ OGNIOODPORNE6.

Ach te paradoksy reprodukcji!

Trudno o bardziej dosadny przykład na to, jak mobilność obrazów, o której mówił Mitchell, może na nas sprowadzić nowe pułapki poznawcze. „[…] złudzenie nowoczesności, nowoczesnego wyzwolenia się od obrazu, wynika często z przekonania o wyzwoleniu się od materialności obrazu, który przybiera formę wirtualną.”7

Nie ma ucieczki przed obrazami.

Dziękujemy za uwagę. Dobranoc. Miłych snów.


 

1Zob. David Clarke, Happy Birthsday, Crying Boy!, http://drdavidclarke.co.uk/2015/10/11/happy-birthday-crying-boy/  [przeklęty obraz chłopca jest tu obszernie opisany]

2David Clarke, The Curse of the Crying Boy, http://drdavidclarke.co.uk/urban-legendary/the-curse-of-the-crying-boy/ [Obraz płaczącego chłopca]

3Zob. Paweł Dobrosielski, „Żyd z pieniążkiem” jako praktyka polskiej kultury wernakularnej. Wstępny raport z badań, „Kultura Współczesna” 3(87)/2015, w druku.

4W.J.T Mitchel, Ikonoklazm w dobie „reprodukcji biocybernetycznej”. Z W.J.T. Mitchellem rozmawiają Magda Szcześniak i Łukasz Zaręba, „Konteksty” 3(302)/2013, s. 3.

5Obraz, który wywołuje pożary, http://niewiarygodne.pl/kat,1031981,title,Obraz-ktory-wywoluje-pozary-Nad-tym-dzielem-ciazy-klatwa,wid,14961776,wiadomosc.html?smgajticaid=615c08

6http://niewiarygodne.pl/kat,1031981,title,Obraz-ktory-wywoluje-pozary-Nad-tym-dzielem-ciazy-klatwa,wid,14961776,wiadomosc.html?smgajticaid=615c08 [przeklęty chłopiec obraz]

7W.J.T Mitchel, dz. cyt. s. 3.

Czytaj dalej