Menu Zamknij

„Szczepienia – przegląd ważnych badań”. Pseudonaukowcy kontratakują!

Czekam sobie na autobus na Krakowskim Przedmieściu, patrzę na wystawę w Księgarni Naukowej im. Bolesława Prusa, a tam:

Miller - Szczepienia. Przegląd ważnych badań

„Szczepienia – przegląd ważnych badań” Neila Z. Millera to jeden z najdoskonalszych przykładów wernakularnej rewolucji pseudonaukowej, jakie miałem przyjemność w życiu widzieć! W największym skrócie rewolucja taka polega ona na wykorzystaniu środków i argumentów naukowych w połączeniu z tzw. „zdrowym rozsądkiem” przeciw samym instytucjom nauki.

Przegląd ważnych badań

Neil Z. Miller w jednej książce zbiera i zestawia wyniki setek badań na temat szczepień publikowanych w czasopismach naukowych. Oryginalne teksty są często trudno dostępne (subskrypcje czasopism naukowych są nieraz astronomicznie drogie), zazwyczaj pisane są też językiem niezrozumiałym dla laików. A przede wszystkim – kto miałby czas na przekopywanie się przez tysiące stron literatury. Książka w przystępny i przekrojowy sposób przedstawiająca wyniki badań brzmi zatem jak świetny pomysł, prawda?

Problem polega na tym, że „Szczepienia” wcale nie przedstawiają przekroju badań. Miller dość bezwstydnie pisze o tym już we wstępie. Przemysł farmaceutyczny ukrywa prawdziwe informacje dotyczące szkodliwości szczepionek – dowiadujemy się na pierwszych stronach książki. Dlatego niniejsza publikacja przedstawia treść 400 artykułów naukowych, starannie wybierając jedynie te, które pokazują negatywne skutki szczepień.

To nie koniec!

Dalej czytamy: niektóre z przedstawionych artykułów kończą się wprawdzie konkluzjami zachęcającymi do szczepień i podkreślającymi, że korzyści dalece przekraczają negatywne skutki, autor celowo wybiera jednak tylko te fragmenty badań, które prezentują negatywne skutki.

I wreszcie, na koniec wstępu, Miller mimochodem wspomina, że istnieje wiele badań potwierdzających skuteczność i (relatywne) bezpieczeństwo szczepień. Dlatego dla pełnego obrazu po przeczytaniu książki czytelnik powinien zapoznać się także z nimi.

Najzabawniejszy (a zarazem najbardziej wartościowy!) jest ostatni rozdział książki. Zbiera on badania mówiące o tym, kto właściwie decyduje się nie szczepić swoich dzieci. Każda część książki budowana jest na zasadzie obalania mitów. Tutaj Miller walczy więc ze stereotypem antyszczepionkowców jako ciemnogrodu, przywołując wyniki licznych studiów potwierdzających, że na nieszczepienie dzieci decydują się zwykle zamożni, biali, dobrze wykształceni przedstawiciele klasy średniej.

Potencjalne wnioski z tego zestawienia mogą być dwa.

1) Ludzie lepiej wykształceni i sytuowani w ogóle częściej kwestionują to, co im się każe robić. (Nie zawsze z dobrym skutkiem.)

2) Chcesz być zamożny, wykształcony i biały – nie szczep swoich dzieci.

Państwo sami wybiorą.

Kto za tym stoi?

A zatem – podsumujmy – z dziesiątek tysięcy (to nie przesada) naukowych artykułów dotyczących szczepień Miller wybrał starannie te, które potwierdzały jego tezy. Nie kłamał, nie naginał faktów, nie zmyślał (jak sądzę). A jednak jego działalności nie można uznać za naukową. Przynajmniej z kilku powodów.

Big Pharma to potężny spisek lekarzy, firm farmaceutycznych i przekupionych ekspertów, który nie zawahają się przed niczym, żeby drenować nasze portfele. Fałszują badania, przy użyciu pieniędzy i strachu kontrolują media, korzystając z ignorancji społeczeństwa wstrzykują w krwiobieg dzieci substancje powodujące straszliwe choroby (m.in. autyzm). Ich największym sprzymierzeńcem jest niewiedza. Neil Z. Miller oraz jego nieustraszony polski wydawca (firma Vivante) rzucają im odważne wyzwanie. Znamy już wroga, przyjrzyjmy się więc sojusznikowi.

Neil Z. Miller nie jest lekarzem. Ani naukowcem. Ukończył studia licencjackie (BA) z psychologii. Sam tytułuje się mianem „medical research journalist”. Nigdy nie pracował jednak w żadnej redakcji. Nie ma na koncie nawet publikacji w poważnych czasopismach. Przez całe życie zajmował się wyłącznie pisaniem pamfletów antyszczepionkowych.

Smutna prawda jest taka, że Miller nie ma kompetencji, żeby czytać i analizować rzetelnie artykuły naukowe publikowane w branżowych czasopismach. Są one napisane językiem niezwykle hermetycznym, ich kluczowym elementem są parametry takie jak dobór próby, metodologia badań itp. Mechaniczne wycinanie samych wyników (dobranych pod tezę) przez kogoś, kto zapewne nawet nie w pełni rozumie to, co czyta, zwyczajnie nie ma sensu. Taka praktyka, podkreślmy, nie ma też nic wspólnego z rzetelną popularyzacją nauki.

Neil Z. Miler od dwudziestu lat stoi na czele ThinkTwice Global Vaccine Institute, którego jest założycielem. Nazwa zawierająca w sobie słowa „Global” i „Institute” brzmi bardzo poważnie i naukowo, prawda? W praktyce ta niewielka instytucja zajmuje się wyłącznie szerzeniem wątpliwości na temat szczepionek, a jej strona internetowa w 2016 r. wygląda tak:

Zrzut ekranu 2016-11-30 o 20.09.32
Neil Z. Miller Jest także właścicielem wydawnictwa New Atlantean Books, które sprzedaje jego książki oraz produkty medycyny holistycznej (http://thinkchoice.com/products.htm).

Kupiliby Państwo cokolwiek sprzedawanego przez tych ludzi? Uwierzyliby Państwo w ich zapewnienia o naukowości, obiektywizmie i rzetelności?

Polak potrafi!

Zaraz, zaraz ale polska wersja książki wygląda przecież świetnie! Prezentuje się naprawdę naukowo, zwłaszcza na wystawie Księgarni Naukowej im. Bolesława Prusa. Kto odpowiada za tę niezwykłą przemianę?

Zawdzięczamy ją wydawnictwu Vivante, oprócz szczepionkosceptycznych podręczników wydającemu głównie książki o diecie (w tym widoczne na zdjęciu „Szczęśliwe jelita”). Kilka kliknięć wystarczy jednak by odkryć, że Vivante jest jedynie submarką wydawnictwa Illuminatio, które przedstawia się w ten sposób:

Wydawnictwo ILLUMINATIO to młoda i dynamiczna oficyna, która powstała w 2008 r. Tematyka naszych książek obejmuje następujące dziedziny:

  • ezoterykę: magia, rozwój duchowy, anioły i medycyna naturalna,
  • literatura dla młodzieży,
  • poradniki dotyczące zdrowego odżywiania i odchudzania
  • poradniki motywacyjne o nauce osiągania sukcesu,
  • Wydawnictwo jest też wyłącznym polskim wydawcą bestsellerowej serii książek Cesara Millana, znanego jako Zaklinacz Psów.

Celem naszych publikacji jest zachęcenie i zainspirowanie czytelników do poszukiwań prawdziwego źródła wiedzy i odkrywania własnych prawd. Chcemy, aby zawarta w nich mądrość trwała w umysłach dłużej niż chwilę i sprawiała, że staniemy się bardziej świadomi otaczającego nas świata.

W ich ofercie znaleźć można fascynujące publikacje dotyczące życia po śmierci, oraz mój top w tegorocznym liście do św. Mikołaja, książkę pt. „Iluzja percepcji. Tom 1: stek bzdur” reklamowaną jako

Totalnie nowatorska, najbardziej kompletna i zjawiskowa analiza struktur naszego świata rządzonego przez Archontów na wzór starożytnych Aten, spisana przez najbardziej kontrowersyjnego brytyjskiego badacza światowej konspiracji –

Ktoś jeszcze ma ochotę na zakup podręcznika dla rodziców zainteresowanych pogłębieniem wiedzy pt. „Szczepienia – przegląd ważnych badań”?

Nie znam mocnych dowodów na to, że Big Pharma istnieje. Na pewno istnieje jednak potężny biznes żerujący na ludzkiej naiwności i sprzedający świetnie opakowane bzdury przebrane za naukową literaturę.

Pseudonaukowa rewolucja trwa!

To nie jest kwestia jednej książki i jednej wystawy w księgarni naukowej. Otwartość, demokratyzacja, dostęp do mediów i wiedzy to wspaniałe zjawiska. Warto jednak pamiętać, że niosą za sobą także poważne ryzyko. Jednym z nich są różne formy pseudonaukowej rewolucji.

Cały problem polega na tym, że praktyki pseudonaukowe w rodzaju książki Millera na pierwszy rzut oka wydają się „bardziej naukowe” od prawdziwej nauki. Podobnie jak laboratorium szalonego naukowca z filmu znacznie lepiej odpowiadają one potocznemu wyobrażeniu o tym, jak wygląda nauka, niż prawdziwe badania i prawdziwe laboratoria – nudne i niedostępne.

Pseudonauka dlatego często pokonuje naukę w walce o masową publiczność, bo obiecuje nam świat, w którym wszyscy mogą zrozumieć wszystko. Teorie wernakularne zamiast obudowywać się ceremoniałem i instytucjami-strażnikami, odwołują się do faktów zrozumiałych dla każdego, proponując czytelnikowi współuczestnictwo w „naukowych badaniach”.

Pseudonauka jest więc demokratyczna w sensie dosłownym. Nie każda demokratyzacja przynosi jednak dobre skutki.

Czytaj dalej