Menu Zamknij

Z mitami jest trochę jak z owa biblijną belką i drzazgą w oku. Myślenie mityczne chętnie dostrzegamy u ludzi z przeszłości lub z odległych krain, rzadko zaś zauważamy u samych siebie.
Legendy miejskie, krążące w sieci „prawdziwe” straszne historie (creepypasta), teorie spiskowe… Wystarczy się rozejrzeć, by zauważyć, że nasze życie pełne jest wyobrażeń przypominających mity.

 

Świat bez mitów?

Z mitami jest trochę jak z owa biblijną belką i drzazgą w oku. Myślenie mityczne chętnie dostrzegamy u ludzi z przeszłości lub z odległych krain, rzadko zaś zauważamy u samych siebie.

Tymczasem nie jesteśmy wcale tak różni ani od naszych przodków, ani od tubylców zamieszkujących nieznane lądy. Po prostu – jak pisał antropolog Claude Lévi-Strauss – „każda cywilizacja przejawia tendencję do przeceniania obiektywizmu swego myślenia”[1]?

Spróbujmy zatem szerzej otworzyć oczy i przyjąć punkt widzenia, zgodnie z którym nie żyjemy wcale w „świecie bez mitów”. To prawda, że „jako Ludzkość” rozumiemy więcej niż kiedykolwiek dotychczas. Każdy z osobna bez wątpienia wie jednak o otaczającym go świecie mniej niż starożytny Grek czy mieszkaniec odległych wysp na Pacyfiku.

Złamaliśmy wprawdzie kod DNA i zgłębiamy tajemnicę narodzin wszechświata, lecz kto z nas może powiedzieć o sobie, że rozumie kosmos czy choćby własne ciało? Dawno już narysowaliśmy mapę całego globu, to jednak nie uczyniło go znanym, lecz – przeciwnie – sprawiło jedynie, że każdy z nas świadom jest istnienia tysiąca miejsc nieznanych. Zaprojektowaliśmy samochody i komputery – kto jednak, wzięty z osobna, pojmuje, jak one działają?

A przecież to właśnie przepaść pomiędzy „ja” a „my”, pomiędzy tym, co „wiem”, a tym, co „się wie”, stanowi przestrzeń dla wyobraźni mitycznej! Można więc sądzić, że żyjemy w całkiem dobrym dla mitów czasie.

Problem polega tylko na tym, że własnych mitów się nie widzi. We własne mity się wierzy.

Można powiedzieć, że nie dostrzegamy mitycznych podstaw naszego światopoglądu, tak jak nie widzimy okularów, przez które patrzymy, myśląc, że to świat jest taki, jakim go oglądamy. Tak już skonstruowane jest spojrzenie, że patrzące oko nigdy nie dostrzega samego siebie, chyba że podstawimy mu zwierciadło.

 

Majsterkowicze i inżynierowie

Współczesna mitologia – legendy miejskie, straszne opowieści, teorie spiskowe – odpowiada więc na tę samą potrzebę, co jej szacowne starsze siostry – pragnienie zrozumienia świata i nadania mu sensu

W klasycznej książce badającej wyobrażenia „ludów pierwotnych” Claude Lévi-Strauss określił rozumującego w sposób mityczny mianem „majsterkowicza” (fr. bricoleur), który doskonale radzi sobie z opanowaniem świata przy użyciu narzędzi i materiałów dostępnych akurat pod ręką. Francuskiego antropologa napełniała szczerym podziwem sprawność, z jaką obserwowani tubylcy wyjaśniali niezrozumiałe zjawiska i porządkowali obraz świata, wykorzystując przedmioty i zdarzenia dobrze sobie znane: rośliny, zwierzęta, miejsca…

Być może współczesny bricoleur nie różni się od swego indiańskiego brata tak bardzo, jak chcieliby tego antropologowie poszukujący przez dziesięciolecia „społeczeństwa pierwotnego”? Tubylec z osławionej „globalnej wioski” skleja kolaż swojej wyobraźni w podobny sposób – korzysta po prostu z innych elementów. Zamiast zwierząt totemicznych albo skomplikowanych relacji pokrewieństwa wykorzystuje jako „materiał mityczny” ekonomię czy ekologię. Wszak fizyka kwantowa, topografia wielkich miast albo następstwo przypływów i odpływów na nowojorskiej giełdzie są dla dzisiejszego warszawiaka tak samo wszechpotężne i niezrozumiałe, jak zjawiska przyrody dla mieszkańca amazońskiej dżungli!

Współczesna mitologia – legendy miejskie, straszne opowieści, teorie spiskowe – odpowiada więc na tę samą potrzebę, co jej szacowne starsze siostry – pragnienie zrozumienia świata i nadania mu sensu; posługuje się też podobnymi metodami – myśleniem za pomocą rzeczy, przedstawianiem zjawisk jednostkowych zamiast zasad ogólnych, anegdotyczną narracją wprowadzaną w miejsce teoretycznego wykładu…

Jej przedmiot, materiał dla wyobraźni, stanowią najzwyklejsze rzeczy – miejsca, postaci i przedmioty napotykane w obrębie codziennej krzątaniny. Na najgłębszym poziomie mit służy oswojeniu rzeczywistości: wyjaśnia rzeczy nieznane przy użyciu znanych.


 /Powyższy tekst stanowi skrócony i poprawiony fragment książki Mitologia współczesna (Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2013)/

Bibliografia

[1] C. Lévi-Strauss, Myśl nieoswojona, tłum. A. Zajączkowski, Wydawnictwo KR, Warszawa 2001, s. 12.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *