Kto przynosi prezenty na Boże Narodzenie? Santa Claus? Święty Mikołaj? Gwiazdor? A może jeszcze ktoś zupełnie inny?
Lista postaci, które w Europie obdarowują grzeczne dzieci (i karzą niegrzeczne!), jest dłuższa niż niejeden list do Mikołaja.
Poznajcie najciekawszych Lokalnych Dawaczy!
Dyktatura Santa Clausa
Pojedynek Santa Clausa z Jezusem o panowanie nad świętami/Bożym Narodzeniem pojawia się czasem w popkulturze i polityce jako symbol walki między komercjalizacją a głębszymi/wyższymi wartościami.
W cieniu tego pojedynku gigantów toczy się jednak jeszcze druga, mniej spektakularna walka. To rozpaczliwy i z góry przegrany opór, jaki Santa Clausowi stawia garstka rebeliantów znanych jako Lokalni Dawacze. Bronią oni własnej tożsamości przed procesem, który można by nazwać „santaclausyzacją”.
W lokalnych wierzeniach mieszkańców różnych regionów Europy z szeroko rozumianym okresem Bożego Narodzenia wiązał się często zwyczaj obdarowywania. Z tym, że – w przeciwieństwie do zamerykanizowanej wersji współczesnej – Dawacze z poszczególnych krajów bardzo się różnili. Każda z niezwykłych postaci składających się na plejadę Dawaczy miała unikalny kostium, repertuar prezentów, oryginalnych towarzyszy i unikatowe rekwizyty…
Dziś lokalni Dawacze giną, zastąpieni przez niego lub wchłonięci, a w najlepszym wypadku upodabniają się do Santa Clausa, wkładając czerwony kostium, zapuszczając brzuch i wsiadając do sań ciągnionych przez latające renifery (kto w Polsce dziś pamięta, jak naprawdę wygląda św. Mikołaj?). Nie ma światowej organizacji Dawaczy ani nawet lokalnych związków zawodowych, które wspomagałyby drobnych przedsiębiorców od małych podarków w walce z dyktatem Santa Clausa przywożącego konsole do gier, plazmowe telewizory i wszystko-z-Gwiezdnymi-Wojnami.
A szkoda! Bo każdy lokalny Dawacz miał swoją niezwykłą historię…
Przyjrzyjmy się niektórym z nich!
Joulupukki – świąteczny kozioł
Zaczynamy od naprawdę mocnego uderzenia. Fiński Joulupukki padł ofiarą globalizacji i wygląda dziś jak Santa Claus, który z dawnej, koźlej tożsamości zachował tylko brodę. Ale niech Was nie zmylą pozory! W poprzednim wcieleniu związanym z lokalną mitologią był naprawdę straszną postacią, służącą raczej straszeniu niegrzecznych dzieci niż nagradzaniu tych dobrych… To raczej gość, którego wolelibyście nie zapraszać na święta.
Befana
Befana wygląda jak czarownica. Lata na miotle, ma haczykowaty nos, bywa ubrudzona sadzą. Można się przestraszyć. Ale jej historia jest raczej wzruszająca niż przerażająca.
W niektórych rejonach Włoch wierzą, że gdy Trzej Mędrcy zmierzali do Betlejem, zagubili się po drodze i poprosili o nocleg w przypadkowo napotkanym domu. Udzieliła im go właśnie Befana (folklor jej imię wyjaśnia jako zniekształcenie słowa „epifania”), która była najlepszą gospodynią domową w całym miasteczku.
Wdzięczni Mędrcy opowiedzieli jej o celu swej wyprawy i zaprosili, by im towarzyszyła, lecz Befana odmówiła, przerażona liczbą domowych obowiązków, które zaniedbałaby, wyruszając w tę szaloną podróż. Kiedy następnego dnia zmieniła zdanie i wyruszyła w ślad za Mędrcami – nie była już w stanie ich dogonić. Nie znając astronomii, nigdy nie trafiła do Betlejem. Do dziś dnia poszukuje więc Dzieciątka. W wigilię Epifanii (5.01) przemierza świat latając na miotle, którą dawniej sprzątała, i zaglądając przez kominy. Zamiast Jezusa znajduje inne dzieci, które obdarowuje drobnymi upominkami lub – jeśli są niegrzeczne – węglem.
Prawda, że piękna opowieść o tym, co najważniejsze?
Dzieciątko Jezus
W wielu regionach Europy wojna między Jezusem i Santa Clausem nie miała nigdy miejsca, bo prezenty przynosiło samo Dzieciątko. Jako Ježíšek nawiedzało Czechów, jako Christkind – Niemców, jako Gesù bambino – Włochów.
[UPDATE] Dzieciątko tradycyjnie przynosiło prezenty także na Śląsku, na co zwróciło mi uwagę wielu z czytelników.
Warto dodać, że walka między małym Jezusem i Santa Clausem na wielu terenach (szczególnie niemieckojęzycznych) była także śladem rywalizacji między katolikami i protestantami. Tych pierwszych obdarowywało zwykle dzieciątko, tych drugich – Weihnachtsmann, który potem utożsamił się z Santa Clausem.
Trzej Królowie
W Hiszpanii najważniejszymi Dawaczami byli tradycyjnie Trzej Królowie (Tres Reyes Magos). Jak się zastanowić, to takie rozwiązanie ma sporo sensu. W sumie ich dary to jedyne prezenty, o których w ogóle mowa przy okazji Bożego Narodzenia.
Oczywiście królowie przybywali nie w samo Boże Narodzenie, lecz w święto Objawienia Pańskiego (vel Trzech Króli). Dla niegrzecznych dzieci, podobnie jak Befana, mieli węgiel.
Popularność węgla i sadzy jako anty-prezentów dla niegrzecznych dzieci wiąże się z uznaniem czerni za kolor zła, grzechu i piekła. Takie poczernione dzieci stawały się prawdziwymi diabełkami. Po które mógł przyjść na przykład Krampus…
Krampus
Krampus jest straszny. To Slenderman skrzyżowany z diabłem Rokitą i obleśnym satyrem. Ma kozie kształty, wielgachne rogi, wywalony czerwony ozór i mnóstwo straszliwych narzędzi tortur (rózgi, łańcuchy). W południowych rejonach Niemiec i w Austrii Krampus towarzyszy św. Mikołajowi (temu prawdziwemu) jako anty-Dawacz. Mroczne alter ego, które nawiedza niegrzeczne dzieci.
Dziadek Mróz
Dziadek Mróz (Дед Мороз) jest znany i kochany przez dzieci w Rosji, na Ukrainie i Białorusi, ale także – jak się ostatnio dowiedziałem – w wielu innych państwach byłego ZSRR, jak np. w Uzbekistanie. Z natury dosyć przypominał Santa Clausa – futrzana czapa i gęsta broda były w jego klimacie pewną koniecznością. Także sanie miały w jego przypadku raczej charakter adaptacji do środowiska niż bezrefleksyjnego podążania za modą z USA.
Dziadkowi towarzyszy Śnieżynka, której kolorem jest błękit, a tradycyjnym atrybutem piękne warkocze do pasa.
W dwudziestym wieku Dziadek Mróz miał pewne problemy z tożsamością i czasem przychodzenia. Był też przez jakiś czas obiektem ataków ze strony komunistów, którzy utożsamili go z ciemnotą, zabobonem i… kułactwem.
Dziś jednak Dziadek miewa się dobrze, obdarowuje dzieci na Nowy Rok i całkiem skutecznie radzi sobie z amerykańską konkurencją. W rosyjskich kreskówkach Santa Clausa nie uświadczymy.
Święty Bazyli
W Grecji dzieci obdarowywał Św. Bazyli Wielki – biskup i doktor kościoła. Jego rola Dawacza wiąże się głównie z datą wspomnienia – jego święto przypada na 1.01, Bazyli staje się więc patronem Nowego Roku nieco mimo woli, trochę tak jak Sylwestrowi przypada w udziale rola największego imprezowicza w niebie….
Jólasveinar
Jólasveinar czyli świąteczne skrzaty to trzynastu niskich facetów o wyjątkowo złośliwych upodobaniach. Stanowią oni doskonały przykład szerszego zjawiska – Dawacze są często postaciami ambiwalentnymi. Dobrymi, ale psotnymi. Uczynnymi, ale zarazem złośliwymi.
Każdy z 13 skrzatów nawiedza dzieci podczas kolejnych 13 nocy poprzedzających Boże Narodzenie. Oprócz przynoszenia drobnych podarków, zajmują się także skwaszaniem mleka, zjadaniem świec i innymi psotami ze standardowego repertuaru skrzatów i chochlików. Dla niegrzecznych dzieci – tu ciekawostka – mają zgniłe ziemniaki. Jeśli komuś z Was kiedykolwiek zgnił ziemniak, rozumiecie z pewnością dotkliwość kary.
To oczywiście tylko wierzchołek góry prezentów lodowej! Lokalnych Dawaczy jest znacznie więcej. Wiecie o jakichś ciekawych zwyczajach i postaciach? Piszcie w komentarzach albo na FB.
A przede wszystkim: bądźcie grzeczni, bo przyjdzie Krampus!
I wspierajcie lokalnych Dawaczy!