Menu Zamknij

Reduta Netfliksa. Mocne i słabe strony raportu

Jak wielu komentatorów, spodziewałem się raczej treści zabawnych. Pomysł monitorowania Netfliksa w poszukiwaniu treści szkalujących Polskę („wadliwych kodów kulturowych”) wydał mi się śmieszny. A nie powinien.

1. Plus za pomysł

Liczne badania potwierdzają wpływ ekranowej rzeczywistości na poglądy i zachowania widzów. Dlatego poszukiwanie świadomie lub nieświadomie przemycanych kodów dyskryminujących ze względu na płeć, orientację seksualną, rasę, klasę, pochodzenie etniczne czy narodowość nie jest w świetle współczesnych ustaleń naukowych niczym dziwacznym1. Są nawet ciekawe badania pokazujące związek palenia przez bohaterów filmowych na tytoniowe wybory młodzieży2.

Tak więc jeżeli ktoś uważa za wart wyśmiania sam koncept oglądania dużego korpusu filmów i analizy pod kątem przenoszonych stereotypów, to powinien się nad sobą zastanowić.

To częsty efekt. Kiedy prawica pożycza narzędzia popularne wśród liberałów i lewicy – odruchowo próbujemy to wyśmiać. Biję się w piersi, bo sam popełniłem w tym przypadku błąd, przed którym wielokrotnie przestrzegałem. W samym pomyśle nie ma nic szczególnie śmiesznego.

2. Minus za wykonanie

Tyle, że wykonanie pozostawia bardzo wiele do życzenia. Z naukowego punktu widzenia raport jest niestety dość nieudolną próbą naśladowania pracy badawczej. Wszystko tu jest uznaniowe. Nie mamy podanych precyzyjnych kryteriów doboru badanego materiału, ani też ich oceny pod kątem „poprawności” kodów.

Stare filmy zmieszane z nowymi. Brak rozróżnienia produkcji przygotowanych specjalnie dla platform streamingowych od tych, które po prostu tam są. Brak śledzenia zmiany w czasie. Brak rozróżnienia filmów i seriali. Brak uwzględnienia, jak istotne były kody związane z Polską w poszczególnych produkcjach.

W zasadzie wszystkie rozpoznane przekłamania dotyczyły jednego gatunku – seriali dokumentalnych poświęconych historii. Tym bardziej razi wplecenie między nie kilku całkowicie arbitralnych analiz fikcji, np. pojedynczego serialu anime, gdzie w którymś tam odcinku jedna z postaci opowiada dowcip o Polakach. Z całego HBO odnalazła się w analizie się jedna wzmianka o Polsce – z serialu „Czarnobyl”. Widać akurat ktoś miał ochotę obejrzeć.

W świetle tematyki raportu razi sprowadzenie serialu „1983” do dwóch króciutkich wzmianek na marginesie. Czy to był wzór dobrej prezentacji polskiego kodu? Złej? Raport sporządzono kilka miesięcy temu, więc recepcji Netfliksowego „Wiedźmina” nie sposób było w nim uwzględnić. Ale nie wspomnieć o nadchodzącej, budzącej wielkie emocje premierze to jednak poważny błąd w sztuce.

Jest za to dziwaczna wzmianka o szkalowaniu polskiego miodu w serialu dokumentalnym „Rotten”:

[…] w momencie kulminacyjnym wyjawienia jednej z największych afer związanych z dostarczaniem miodu do USA, polski miód jest przedstawiony jako „czarny charakter”.

<mem z Puchatkiem>

To ciekawe odkrycie. Ale zamiast przypadkowego znaleziska, zobaczyłbym raczej dobry raport na temat polskich produktów umieszczanych w różnych kontekstach w zagranicznych produkcjach.

Wykres z raportu

Jeżeli mogę coś podpowiedzieć… Poszukując naprawdę istotnych kodów, skupiłbym się znacznie mniej na historycznych mapach, a znacznie bardziej na figurach polskich imigrantów w USA.

„557 filmów fabularnych analizowanych na potrzeby raportu, 18 zawierało wzmianki o Polsce […] tylko w jednym filmie znaleziono pozytywną wzmiankę na temat Polski”. Oznacza to, że poszukując trzecioplanowych postaci i żartów wypowiedzianych w 17 minucie 32 odcinka twórcy raportu zapewne przegapili takie produkcje jak:

  • „Wybór Zofii”, za który Meryl Streep dostała Oscara (imigracja polska w USA to jest kod, na którym bym się tu skupił, ale jeżeli państwo z Reduty wolą – są też wątki holocaustowe)
  • „Forest of Piano” – anime, którego młodzi bohaterowie walczą o uczestnictwo w Konkursie Chopinowskim (niezła faza, nie wiem, czy polecam, jeżeli tak – raczej nie z dziećmi)
  • W serialu „Dwie spłukane dziewczyny” jedną z głównych postaci jest Sophie Kaczyński (zachęcam do przeanalizowania jej kodów – mieszanki resentymentu, Polish jokes, ale też pomysłowości, historii o „american dream” i pomocnej natury)
  • „The Immigrant” z Marion Cotillard w roli Ewy Cybulski niby nie łapie się w wyznaczone przez autorów raportu ramy czasowe („po 1939”), ale historyczny wymiar imigracji jest naprawdę istotny. „Kody kulturowe” Włochów czy Irlandczyków w USA, że o Żydach nie wspomnę, na tym właśnie są zbudowane.
  • Kowalski ze Znikającego punktu (jedna z najważniejszych postaci nurtu „wyzwolonego buntownika”) jest z pochodzenia Polakiem.
  • Podejrzewam, że Kowalski z „Pingwinów z Madagaskaru” też ma polskie korzenie 🙂 A jest bez wątpienia najlepszym pingwinem – połączenie polskiej złotej rączki z Marią Skłodowską.

Mogę tak jeszcze długo.

Skupiając się na głupotach, zamiast na rzetelnej analizie producji, gdzie „polskie kody” naprawdę występują, a ich zasięg jest znaczny, autorzy niezamierzenie uzyskali efekt komiczny.

Wygląda tak, jakby twórcy raportu obsesyjnie poszukiwali tylko wzmianek o „polskich obozach zagłady” i tak byli na tym skupieni, że przegapili wszystko inne. Wyszedł kapiszon, bo ostatecznie niewiele znaleźli.

Dlatego, żeby wypełnić czymś 75 stron raportu, te same znaleziska umieszczono w nim aż 3 razy. Raz jako „błędne kody”, potem jeszcze raz, uporządkowane wg „powagi naruszeń” i po raz trzeci – alfabetycznie.

Klasyczna sztuczka. Nie pierwszy raz to widzę. Nie ujdzie w pracy magisterskiej, nie uchodzi też tutaj.

3. Duży plus za zmianę myślenia

Końcowa część raportu poświęcona jest przedstawieniu zmian zachodzących w mediach pod wpływem rozwoju technologii. To naprawdę ciekawy i wartościowy trop i wielki szacunek za podjęcie go.

W poszukiwaniu nowoczesnego patriotyzmu autorzy raportu podejmują refleksję nad zmianami w strukturze przepływów finansowych, nowymi nawykami odbiorców i wieloma istotnymi zjawiskami.

Platforma streamingowa to medium internetowe, które korzystając z rewolucyjnych technologii, umożliwia dostęp do treści video. Gwałtowny rozwój tej branży napędza potrzeba natychmiastowego dzielenia się wydarzeniami z jak największą liczbą osób. Sprzyjają temu ogólnodostępne środki techniczne. Przyszłość środków masowego przekazu będzie należała do globalnych przedsiębiorstw zajmujących się transmisją strumieniową, które:

  • w większości przypadków będą poza zasięgiem wpływu rządów
  • będą coraz mocniej ingerować w życie każdego, kto ma dostęp do Internetu.

Wszystko to prawda. Podobnie jak spostrzeżenie, że „Hollywood przeszło od filmów napędzanych przez gwiazdy do filmów franczyzowych”. Autorzy obszernie opisują też wykorzystanie big data i profilowania w nowych przepisach na hity.

To świetny punkt wyjścia do zmiany myślenia o promowaniu Polski za granicą…

4. Znów minus za wykonanie

…tyle, że nie da się tego zrobić porządnie ani poważnie, opatrując tekst wyłącznie przypisami do Wikipedii i przypadkowych stron internetowych. Żeby wykonać porządną, think tankową robotę, trzeba by przeczytać na ten temat coś poważniejszego… Polskiej potęgi w nowych mediach nie zbudujemy na cytowaniu Hollywoodreporter.com.

Case study porównawcze z innym krajem to świetny pomysł. Przeczytałbym nawet kilka takich. Tyle, że wybór akurat Indii mógł nie być najszczęśliwszy ze względu na pewne różnice z Polską w liczbie mieszkańców, liczebności diaspory i rozmiarze przemysłu filmowego.

Słowniczek na końcu był fajny. Miło się było wreszcie dowiedzieć, co to jest „film” albo „obraz filmowy” (→ patrz „film”).

5. Długaśny minus za toporność

Największy problem z tym raportem jest taki, że autorzy tak naprawdę nie chcieli dowiedzieć się czegokolwiek. Przeprowadzili „badanie” po to, żeby dowieść tego, co już wiedzieli. Że historia jest najważniejsza, a na Zachodzie wciąż mówi się o „polskich obozach zagłady”.

Sprawiło to, że mimo uwzględnienia przemian mediów i potencjału na ciekawe badanie (samo przyjrzenie się znakom kodującym polskość) autorzy dotarli dokładnie tam, gdzie polska prawica dociera zawsze, kiedy podejmuje refleksję nad promowaniem naszej kultury. Czyli do fantazji o hollywoodzkich blockbusterach z Polakami w roli głównej. Przeciw „polskim obozom” przywołany zostaje upiór Mela Gibsona jako Jana III Sobieskiego…

Najważniejszym przesłaniem Raportu jest konieczność nawiązania bezpośrednich relacji z managementem mediów strumieniowych i dostarczanie mu produkcji historycznych w stylu hollywoodzkim, w celu kreowanie na niespotykaną dotąd skalę nowoczesnej i skutecznej Polityki Historycznej Państwa Polskiego. Jest to też jedyny możliwy sposób wpływania na management mediów strumieniowych.

Odgrzewany kotlet, a do tego jeszcze urojenia wielkości i sny o potędze:

Polska ma równe szanse nawet z Disneyem, ponieważ polski sektor animacji jest jednym z najbardziej znanych i cenionych na świecie.

Ktoś tu się chyba najadł toksycznego miodu…

Na koniec

Przyszłość leży nie w eksponowaniu naszych przeszłych cierpień i heroizmów, a w przyszłości właśnie. I w teraźniejszości, oczywiście, gdzie rozproszone kody naprawdę kształtują postrzeganie „marek narodowych”. „Szwedzkość” nie jest zbudowana z dawnych triumfów oręża, a zwłaszcza nie z wojennych wyborów, ale z pomysłowej IKEI, bezpiecznego Volvo i wszechobecności pisanego w Sztokholmie popu. Podobnie współczesne znaczenie Żydów w amerykańskiej kulturze opiera się na czymś znacznie więcej, niż narracja o Holokauście, a niemiecka potęga gospodarcza nie jest w prosty sposób powiązana z próbami zrzucenia na Polaków odpowiedzialności za Zagładę przez sfałszowane mapy. A przynajmniej ja nic o tym nie wiem.

Chcieliśmy dobrze, wyszło – jak zawsze.

Nasz raport, o tym, jak skutecznie promować swoje wartości w nowych mediach, jest zarazem doskonałym przykładem, jak tego nie robić. #PolskieKody

P.S. Zgodnie z odkryciem franczyzowej natury dzisiejszych hitów – Reduta już zapowiada sequele

„W Raporcie nie rozpatrywano kwestii bluźnierczego filmu obecnego na Netflixie, znieważającego Chrystusa. Na ten temat powstanie osobne opracowanie”.

Nie mogę się doczekać. #ŻywotBriana


1Tu np. artykuł naukowy o tym, jak Orange is the new black normalizuje rasizm: Enck, Suzanne M., and Megan E. Morrissey. „If Orange Is the New Black, I must be color blind: Comic framings of post-racism in the prison-industrial complex.” Critical Studies in Media Communication 32.5 (2015): 303-317.

2Sargent, James D., et al. „Exposure to movie smoking: its relation to smoking initiation among US adolescents.” Pediatrics 116.5 (2005): 1183-1191.

Czytaj dalej