„Lądowanie na Księżycu prawda czy fałsz”, „czy lądowanie na Księżycu było mistyfikacją?” – takich podpowiedzi udziela Google, kiedy pytamy go o misję Apollo 11. Mit wiecznie żywy…
Jak walczyć z teoriami spiskowymi, jeśli każde wyjaśnienie profesjonalistów rodzi sprzeciw i kolejne mity? Co zrobił sam Buzz Aldrin, zaczepiony przez faceta, który nie wierzył w lądowanie na Księżycu? Czy można skutecznie obalać mity tak, żeby ludzie chętnie nas czytali/oglądali/słuchali?
Dziś wpis trochę nietypowy, bo chciałbym przyjrzeć się nie samym teoriom spiskowym o lądowaniu na księżycu, ale kilku spektakularnym (i kontrowersyjnym) próbom ich obalenia. Lektura obowiązkowa dla każdego, kto marzy o karierze pogromcy mitów!
Z dziennika obalacza mitów
Sobota: Starannie przeanalizowałem wszystkie ich argumenty, wypisałem wszystkie błędy logiczne, za dwie godziny będzie po sprawie. Przecież wystarczy z nimi porozmawiać – na spokojnie bez niepotrzebnych nerwów. Dziwię się, że nikt jeszcze tego nie zrobił!
Niedziela: Hm… Niby nie ma żadnych dowodów, na to, że NASA jest w konspiracji, ale jak udowodnić, że na 100% NIE jest?
Poniedziałek: Przygotowałem kontrargumenty na ich kontrargumenty. (Notatka na marginesie: nie wiem, czy warto wyciągać swoją teczkę z IPN, żeby udowodnić, że nie byłem tajnym współpracownikiem. Po pierwsze, to nie do końca ma coś wspólnego z lądowaniem na Księżycu, po drugie – miałem 14 lat, jak upadł komunizm…)
Środa: Wyciąg z banku nie przekonał ich, że nie jestem opłacany przez Sorosa. Zgodziłem się na przeszukanie domu w poszukiwaniu gotówki w reklamówkach, ale uznali, że to podpucha.
Piątek: Wy p***one ruskie trolle!!!!1111 A może to wam ktoś płaci, za szerzenie tych bzdur! Udowodnijcie, że tak nie jest! Udowodnijcie!
Wtorek: Frustracja, morze frustracji, ocean frustracji…
Niedziela: A może oni mają rację?
Poniedziałek: Głowa-mur, głowa-mur.
Każdy, kto choć raz w życiu próbował przekonać zwolennika teorii pseudonaukowych czy spiskowych do swoich racji, zna to uczucie. Bezsilność, gniew, frustracja. Czujesz, jak Ciemna Strona Mocy upomina się o resztki twojej racjonalności i kultury osobistej…
Czy da się inaczej??
Wskazówek dostarcza analiza strukturalna, która pokazuje, że najpopularniejsze teorie spiskowe i najskuteczniejsze próby ich obalania mają zaskakująco podobną budowę!
Podobne-podobnym
Skuteczne obalanie teorii spiskowych nie powinno odbywać się wyłącznie z pozycji nauk, w które teorie te godzą (klimatologii, epidemiologii, genetyki, historii itp.), lecz także z pozycji nauk o kulturze, stawiających sobie za cel zrozumienie samych mechanizmów rządzących wyobraźnią spiskową.
Nim sami zaczniemy obalać, powinniśmy więc zrozumieć zarówno tych, którzy wymyślają teorie spiskowe, jak i tych, którzy dają wzór skutecznej walki z nimi (choćby nawet skutecznej znaczyło w tym wypadku „nienaukowej” czy „efekciarskiej”). Kogo ludzie chcą słuchać? Komu wierzą i dlaczego? Kto zachował zdolność przekonywania tych, którzy nie wierzą profesorom i politykom?
Czy zjawisko tak anty-naukowe jak teorie spiskowe można w ogóle ująć w ramy naukowej teorii?
Majsterkowicze budują teorie…
tropiciele spisków przypominają majsterkowiczów. Niczym MacGyver rozwiązują problemy wyłącznie przy użyciu zdrowego rozsądku i tego, co akurat znajduje się pod ręką
Spróbujmy na początek zastanowić się przez chwilę, jak właściwie zrobione są teorie spiskowe?
Teorie spiskowe dotyczące lądowania na Księżycu należą do najbardziej rozpowszechnionych mitów współczesnej amerykańskiej i globalnej popkultury – stanowią więc dobry punkt wyjścia. Nie będę tu szczegółowo analizować poszczególnych opowieści w całym dość licznym zbiorze (trochę pisałem już o tym w poście Gwiezdne Wojny istnieją naprawdę!, a w najbliższym czasie spróbuję opublikować oddzielny tekst na ten temat). Ograniczę się do kilku przykładów i próby pokazania ogólnej zasady, na której opierają się tego rodzaju teorie. Skąd w ogóle wziął się pomysł, że lądowanie na księżycu to mistyfikacja?
- Flaga, którą widać na słynnym nagraniu, „powiewa”, a tymczasem – jak powszechnie wiadomo – na Księżycu nie ma atmosfery, a więc i wiatru…
- Astronauci zostawiają ślady butów, podczas gdy – z braku wilgoci – doskonale sypki księżycowy pył nie powinien na to pozwalać.
- Niektóre zdjęcia wyglądają, jakby oświetlone były kilkoma źródłami światła, a na Księżycu jedynym oświetleniem powinno być Słońce (a więc np. wszystkie cienie powinny być równoległe).
I tak dalej, i tak dalej…
Ogólna zasada jest więc taka, że twórcy teorii spiskowych przyglądają się dostępnym materiałom dokumentującym lądowanie na Księżycu i opierając się na zdroworozsądkowej interpretacji podstawowych praw fizyki poddają w wątpliwość ich autentyczność. Całość uzupełniają alternatywnymi wyjaśnieniami i motywacjami („lądowanie nakręcono w studiu”; „stało się tak, bo Amerykanie chcieli wyprzedzić ZSRR”; „za wszystkim stoi Stanley Kubrick”).[3]
Posługując się metaforą rozpowszechnioną w badaniach nad kulturą przez Claude’a Lévi-Straussa można więc powiedzieć, że tropiciele spisków przypominają majsterkowiczów. Niczym MacGyver rozwiązują problemy wyłącznie przy użyciu zdrowego rozsądku i tego, co akurat znajduje się pod ręką.
…inżynierowie próbują je obalać
Widzowie wolą wyjaśnienia, które są fascynujące, atrakcyjne, zaskakujące, przewrotne, wizualnie pociągające. Mało kogo podniecają tabelki, wzory i wykłady.
Jak zwolennicy „wersji kanonicznej”, mówiącej o tym, że Armstrong i jego towarzysze faktycznie stąpali po powierzchni Srebrnego Globu, mogą walczyć z tego rodzaju zarzutami?
Najczęściej stosowany sposób polega na zabieraniu głosu przez ekspertów. Profesjonaliści na co dzień zajmujący się fizyką, optyką, etc., często bezpośrednio związani z NASA, cierpliwie tłumaczą, że to, co zdrowy rozsądek każe nam interpretować w pewien sposób, z punktu widzenia nauki oznacza coś innego.
Owszem, flaga wygląda jakby powiewała, jednak jest to złudzenie wynikające z braku oporów powietrza (poruszona przy mocowaniu, drga jeszcze długo) oraz mniejszej grawitacji (zagięcia nie ulegają szybkiemu rozprostowaniu i na zdjęciach sprawiają wrażenie „łopotu”). Do tego wszystkiego dochodzi słaba jakość fotografii i – voilà – wyobraźnia płata nam figiel.
Takie próby okazują się zaskakująco nieskuteczne. Dlaczego? Najkrócej rzecz ujmując, eksperci próbują za pomocą „rozumowania profesjonalnego” zrównoważyć świadectwo zmysłów i zdrowy rozsądek.
Ale ludzie wybierają raczej to, co rozumieją, niż to, do czego przekonują ich eksperci. Aby złagodzić wynikający z tego dysonans poznawczy (dlaczego rozum i zmysły podpowiadają mi co innego niż eksperci?) tropiciele spisków stwierdzają, że eksperci wcale nie są neutralni. Mają swój interes, który wpisuje się w całość spiskowej teorii. Innymi słowy: z jakiegoś powodu chcą, byśmy uwierzyli w (całkowicie nieintuicyjne) kłamstwo. Techniczne rozumowanie (dostępne tylko dla profesjonalistów) zostaje utożsamione z ukrytym interesem.
Co więcej – wyjaśnienia ekspertów są zwykle zbyt długie, niezrozumiałe i… mało atrakcyjne. Obszarem, w którym „wersje oficjalne” najmocniej przegrywają z teoriami spiskowymi jest więc spektakularność… Widzowie wolą wyjaśnienia, które są fascynujące, atrakcyjne, zaskakujące, przewrotne, wizualnie pociągające. Mało kogo podniecają tabelki, wzory i wykłady.
„Inżynierowie”, chcąc obalić mity stworzone przez „majsterkowiczów”, popełniają więc zwykle strategiczny błąd! Odwołują się do języka, który jest dla amatorów niezrozumiały („wynika to z mikrostruktury cząsteczek pyłu księżycowego”) albo do zestawu dowodów dla nich niedostępnych („przejrzeliśmy nagrania w wyższej rozdzielczości”). W ten sposób, zamiast przeciągać ich na swoją stronę, zwiększają tylko poczucie wyobcowania, które stanowi pierwotne źródło teorii spiskowych.
Paradoksalnie więc tego rodzaju próby obalania mitów mogą łatwo zostać wpisane w samą teorię spiskową i – zamiast podważyć alternatywne wersje – wzmacniają je. („Ciekawe, czemu NASA aż tak zależy, żeby ukryć prawdę?”, „Zobaczcie, jak szerokie kręgi zatoczył już spisek!”, „Teraz już wiemy, że lądowanie na księżycu=mistyfikacja”)
* * *
Czy to błędne koło? Czy da się walczyć z teoriami spiskowymi skutecznie?
Okazuje się, że tak!
Oto trzy przykłady uderzeń iście mistrzowskich. Prawda vs. fałsz – rundy 1-3!
1. Pogromcy mitów
W 10 odcinku 6 serii teoriami spiskowymi o lądowaniu na Księżycu zajęli się niedoścignieni mistrzowie w tej branży – Pogromcy Mitów.
Spytacie może, jakie kompetencje gospodarze programu Adam Savage i Jamie Hyneman posiadają, by obalać tego rodzaju mity? Są specjalistami od astronautyki? Fizykami? Ekspertami od optyki lub fotografii? Nic z tych rzeczy! Obydwaj panowie to doświadczeni specjaliści w zakresie… efektów specjalnych. Ludzi, którzy wierzą, że misja Apollo 11 była jednym wielkim efektem specjalnym, skutecznie mogą przekonać goście, którzy całe życie spędzili tworząc je. To się nazywa ironia…
Jak działa ich „obalanie mitów”?” Opiera się na prostej zasadzie: „They don’t just tell the myths. They put them to the test”. W największym skrócie: Savage i Hyneman starają się odtworzyć możliwie wiernie sytuacje opisane w teoriach spiskowych, legendach miejskich i przeróżnych dziwnych opowieściach, żeby dowieść ich prawdziwości bądź sfalsyfikować je. W poszczególnych odcinkach sprawdzają więc na przykład, czy bojler z gorącą wodą może wystartować jak rakieta albo czy da się uwolnić z trumny, jak to zrobiła w pamiętnej scenie bohaterka Kill Billa.
Zazwyczaj po prostu wysadzają w powietrze wszystko, co się da. Im więcej „testowanie” danego mitu oznacza wybuchów, scen kaskaderskich, budowania makiet (i wysadzania ich) – tym lepszy powstaje odcinek. Naczelną zasadą, którą kierują się Pogromcy Mitów jest więc efekciarskość.
Brzmi to jak zarzut, jednak w kontekście opisanych wyżej inżynierskich porażek wcale nim nie jest! W przedziwny sposób Savage i Hyneman dają radę trafić do tych elementów świadomości, które odpowiadają za powstawanie legend miejskich i teorii spiskowych: do zmysłowej wyobraźni i zdrowego rozsądku. A do tego pokonują teorie spiskowe również dlatego, że są od nich bardziej spektakularni. Siła Pogromców Mitów opiera się więc na trzech zasadach:
- zobaczyć znaczy uwierzyć,
- zrozumieć znaczy uwierzyć,
- w sytuacji przeciążenia informacyjnego wybieramy treść atrakcyjniejszą.
Przepis na idealną teorię spiskową i doskonały cios obalający mity okazuje się więc identyczny! Stanowi proste połączenie trzech czynników:
Jak to wygląda w praktyce? Niestety, w odcinku o Moon Landing Hoax nie bardzo było co wysadzać w powietrze, ale Pogromcy i tak postarali się, żeby ich dowody były nie tylko efektywne, ale i efektowne.
Aby obalić opowieść o wielu źródłach światła wywołujących na fotografiach efekt nierównoległych cieni, Savage i Hyneman konstruują elegancką makietę i za pomocą jednego reflektora symulują sytuację, w której udaje im się uzyskać efekt identyczny do tego kwestionowanego przez tropicieli spisków. Ten sam efekt mogliby uzyskać za pomocą kartonowej płaszczyzny i sześciennych klocków (też rzucają cień…), panowie tworzą jednak płaszczyznę do złudzenia imitującą powierzchnie księżyca, posługują się wiernym modelem lądownika itd. Chodzi o to, żeby ich fotografia ostatecznie była niemal identyczna z tą wykonaną na księżycu.
Powiewającą flagę Pogromcy testują w komorze próżniowej, odtwarzają nawet strukturę księżycowego pyłu, żeby zobaczyć, czy zostają na nim ślady.
Wszystko to pełne gagów, oparte na dynamicznym montażu, zabawne i sugestywne.
2. NVIDIA
Nieco inną strategię zastosowała NVIDIA – czołowy producent kart graficznych. W opublikowanym kilka miesięcy temu wpisie pod sugestywnym tytułem „Jak wykorzystać najbardziej zaawansowany GPU na świecie by obalić teorie spiskowe o Apollo 11″[1] Brian Caulfield z NVIDII pokazuje, jak supernowoczesna technika renderingu 3D pozwala odtworzyć dokładne warunki oświetlenia i wygenerować obraz – znów, jak w przypadku Pogromców – uderzająco podobny do fotografii, której autentyczność kwestionują tropiciele spisków.
Nasze oprogramowanie dostarcza dowodu na fakt, że ikoniczna fotografia jest autentyczna. W demonstracji opartej na silniku Epic’s Unreal 3 i Maxwell pokazaliśmy, jak światło z powierzchni Księżyca i [odbite od] skafandra Neila Armstronga, oświetlało Aldrina.[1]
Ludzie z NVIDII również apelują więc do naoczności i zdrowego rozsądku. Jaki jest cel ich akcji? Oczywiście nie jest nim sama walka z teoriami spiskowymi, lecz zwrócenie uwagi na możliwości oferowanego produktu. Skuteczność kampanii (14,5 tysiąca udostępnień posta!) dowodzi, że wartości marketingu i obalania mitów są zaskakująco zgodne!
(Za namiar na eksperyment NVIDII dziękuję Karolowi z Cufixa!)
3. Buzz Aldrin we własnej osobie
Zastanawialiście się kiedyś, co o wszystkich tych teoriach myśleli sami przedstawieni na zdjęciach faceci? Nareszcie macie szansę się dowiedzieć!
W roku 2002 przed hotelem w Beverly Hills Buzz Aldrin (wówczas 72 l.) został zaczepiony przez Barta Sibrela – jednego z czołowych głosicieli teorii o sfingowaniu lądowania na Księżycu. Sibrel zażądał, by astronauta przysiągł na Biblię, że naprawdę stąpał po Srebrnym Globie. Gdy Aldrin odmówił, Sibrel nazwał go tchórzem, kłamcą i złodziejem („bo każdy kłamca to złodziej”?)[2].
Reakcja Aldrina stanowi przykład unikalnej techniki obalania mitów. Oj chciało by się czasem Mistrza naśladować…
Dla tych, którym film się nie odtworzył: astronauta wymierzył swemu prześladowcy zdrową fangę w nos.
Władze stanu Kalifornia odmówiły wszczęcia procesu, najwyraźniej uznając cios za zbyt słaby lub dostatecznie umotywowany.
Trzeba powiedzieć, że także Aldrin – jak Pogromcy Mitów i NVIDIA – posłużył się techniką łączącą naoczność i zdrowy rozsądek, przede wszystkim jednak sporą dozę efekciarstwa.
Jak to ująć naukowo?
z pomocą chcemy przyjść właśnie my – badacze kultury, poszukując takich formuł, w których wyjaśnienia „inżynierów” mają szansę dotrzeć do „majsterkowiczów” i przekonać ich.
Czy to znaczy, że jeśli chcemy skutecznie walczyć z mitami, musimy ograniczyć się do efekciarstwa, sprytnych marketingowych sztuczek i przemocy fizycznej?
Sądzę, że nie.
Tak się składa, że cały niniejszy wpis jest w bezpośredni sposób związany z moją aktualną pracą naukową. W Instytucie Kultury Polskiej (Uniwersytet Warszawski) kieruję właśnie polsko-amerykańskim projektem badawczym pod dość enigmatyczną nazwą Polska kultura wernakularna w perspektywie porównawczej. Pamięć – wyobraźnia – praktyki oporu finansowanym w ramach Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki.
Pod trudnym określeniem „kultura wernakularna” kryją się właśnie różne formy myślenia i działania uprawiane przez „amatorów”, „majsterkowiczów” czy „ludzi spoza głównego nurtu”.
Jednym z naszych podstawowych celów jest „zrozumienie tych, którzy nie rozumieją” – poznanie zasad i mechanizmów organizujących teorie spiskowe, legendy miejskie itp. Działamy trochę tak, jak psychologowie badający złudzenia i błędy poznawcze, interesuje nas jednak nie działanie jednostkowej psychiki, lecz kulturowe mechanizmy odpowiadające za tworzenie, rozprzestrzenianie się i trwałość różnych „błędnych” z punktu widzenia nauki wyobrażeń.
Naukowcy wymyślają nową szczepionkę albo dowodzą, że za globalnym ociepleniem stoi człowiek, albo mówią, że wylądowaliśmy na Księżycu. A ludzie „wiedzą swoje”. Szczepionki powodują autyzm, zamiast ocieplenia czeka nas nowa epoka lodowcowa, a misję Apollo 11 Kubrick nakręcił w studio.
„Profesjonaliści” w takich sytuacjach albo cierpliwie powtarzają swoje (często niezrozumiałe dla szerokiej publiczności) racje, albo załamują ręce stwierdzając, że „ludzie są głupi”. W tym miejscu farmaceutom, klimatologom i astronomom z pomocą chcemy przyjść właśnie my – badacze kultury – poszukując takich formuł, w których wyjaśnienia „inżynierów” mają szansę dotrzeć do „majsterkowiczów” i przekonać ich.
Pierwszym krokiem do tego jest próba rzetelnego zrozumienia, jak zbudowane są teorie spiskowe, legendy miejskie itp. Jakie mechanizmy rządzą ludzkim nierozumieniem? Dlaczego tak wiele osób woli wierzyć w teorie spiskowe niż w „wersje oficjalne”.
Przykłady przedstawione w tym poście dostarczają pewnych istotnych wskazówek. Jeśli źródłem teorii spiskowych jest poczucie wyobcowania i niezrozumienia „dyskursów eksperckich”, to zmysłowa dostępność, zrozumiałość i atrakcyjność stanowią nie tylko źródło sukcesów dobrych współczesnych mitów, ale też potencjalne narzędzia skutecznego ich obalania.
Okazuje się, że kulturoznawca potrafi wyjaśnić zarówno popularność teorii spiskowej, jak i sukcesy najlepszych „pogromców mitów”.
A że wszystkie przykłady były z przymrużeniem oka? Może oznacza to, że więcej humoru potrzeba także „inżynierom”, którzy chcieliby skutecznie dotrzeć do „majsterkowiczów” i przekonać ich do swoich racji!
P.S. Czy to wystarczy?
I jeszcze taka ciekawostka. Wszystkie trzy przedstawione przykłady spotkały się momentalnie z analogiczną reakcją. (Niby w żartach, jednak – jak już widzieliśmy – od żartów do teorii spiskowych droga jest krótka…)
Gdy Pogromcy mitów sfabrykowali zdjęcia uderzająco podobne do tych „prawdziwych” za pomocą makiet w skali, wielu fanów żartowało, że to faktycznie obala mit. Kubrick nie potrzebował całego studia – wystarczyło (jak widać!) zbudować gipsowy model.
Pod wpisem NVIDII dowcipny użytkownik napisał:
See, this PROVES that they didn’t film the moon landing on a sound stage!
It was all rendered in CGI!
I jeszcze mistrzowski komentarz na YouTube pod ciosem Aldrina:
Where’s the evidence that this punch ever took place? You know, besides the video evidence?